Tyler twardy jest

Spotkanie na molo jest krótkie, a zlecenie - nietypowe. Kiedy jednak o przysługę prosi sam sędziwy capo di tutti capi Giuseppe Di Pietro... no cóż, odmowa raczej nie wchodzi w rachubę. Tym bardziej, że dziadyga-makaroniarz ma konkretny, finansowy argument. Jak to mawiają, pecunia non olet - okrągłe sto pięćdziesiąt tysięcy baksów na ulicy wszak nie leży.

Recenzja: Tyler Cross: Black Rock, Fabien Nury, Brüno Thielleux

Robota? Młodemu chrześniakowi – tak, temu ulizanemu gnojkowi, temu wannabe gagsta, co to się za bardzo rozbrykał - trzeba dać solidną nauczkę. I, korzystając z okazji, przejąć meksykański towar z przemytu. Capisci, Tyler Cross?

Brzmi nieszczególnie fajnie, kiedy jesteś złodziejem, a nie płatnym cynglem czy przemytnikiem… Co gorsza, precyzyjna w zamyśle operacja szybko wymyka się spod kontroli. A kiedy Di Pietro dławi się jedną z tych wyjątkowych oliwek z Kalabrii i niespodziewanie kopie w kalendarz, operacja staje się dodatkowo śmiertelnie niebezpieczna.

17 kilo czystej heroiny wartej pół miliona dolarów w torbie. 21 dolarów i 80 centów w kieszeni. Samotne miasteczko na pustyni. Nieprzyjemni lokalsi. Mafijne porachunki. Czy to się może skończyć dobrze?

Kadr z komiksu

Kadr z komiksu

Wyjaśnijmy to sobie od razu: Tyler Cross twardy jest. Chodzący testosteron, przystojny, elegancki i męski. Typ cyniczny i małomówny, opanowany i wyzuty z emocji. Zimne spojrzenie. Garniak, krawat, koszula. Konsekwentny, bezwzględny i skuteczny: spluwę wyciąga po to, żeby jej użyć. Brutalny, gdy trzeba. Nie stara się być miły, nie chce być lubiany. Twardziel z zasadami. Widzicie go już? O tak, bohater powieści graficznej francuskich artystów Nury’ego (scenariusz) i Brüno (rysunki) jest przerysowany do granic możliwości. Rozkosznie przerysowany. To archetypiczny samotny gangster-egzekutor: w każdym calu taki, jakiego oczekujecie w tej historii. Uśmiech na twarzy czytelnika. Czysta przyjemność.

„Black Rock”

Przed wami pierwsza część przygód Tylera Crossa. Początek już znacie. Zanim przejdziemy dalej - słowo wyjaśnienia.

Tyler Cross to francuska seria komiksów napisana przez Fabiena Nury, narysowana przez Brüno i pokolorowana przez Laurence Croix. W oryginale wydawana przez Dargaud - francuskie wydawnictwo komiksowe z siedzibą w Paryżu - od sierpnia 2013 roku. Obecnie składa się z trzech albumów (Black Rock, Angola, Miami), które można czytać niezależnie od siebie oraz jednego dodatku.

Ok, wróćmy do Black Rock. Akcja – połączenie gangsterki z westernem - pędzi przed siebie jak rollercoaster, ale i daje chwilę wytchnienia. Widowiskowe strzelaniny i bijatyki, cudownie rozrysowane, dynamiczne sceny akcji. Wszystko w pustynnej scenerii amerykańskiej prowincji gdzieś niedaleko granicy z Meksykiem 1. Czas akcji: lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku. Przystojni mężczyźni, piękne kobiety. Źli bandyci i jeden twardy sprawiedliwy. Białe jest białe, a czarne – czarne. Samo mięsko. Uśmiech na twarzy czytelnika. Czysta przyjemność.

Kadr z komiksu

Kadr z komiksu

Skojarzenie z Parkerem Darwyna Cooke'a samo się nasuwa 2. Prosta, kreskówkowa grafika (czasem, przyznaję, zbyt prosta), ostro zarysowane kontury, duże kontrasty. Cykl Parker był surowy, dwukolorowy – tutaj kolorów jest więcej, ale ich paleta jest minimalistyczna, surowa i uproszczona, zawsze jednak dostosowana do konkretnych scen i klimatu 3. Efekt? Jestem fanem takich rysunków, więc trudno mi o obiektywizm… Powiem tak: czad! Autorzy ewidentnie kochają poziome - szerokie, ale niewysokie - paski, które zdecydowanie dominują; dominują tak bardzo, że nierzadko całe plansze tego komiksu składają się z pięciu-sześciu poziomych kadrów 4. Takich cholernie filmowych.

Właśnie. „[Tyler Cross] to również nasz list miłosny do całego amerykańskiego kina od lat 40 do 70” 5 – mówi Brüno w wywiadzie, który zamieszono w polskim wydaniu tej powieści graficznej. „(…) inscenizacja jest kluczowa. (…) Nie możemy pozwolić, aby do fabuły wkradły się wahanie czy rozluźnienie – to szczególnie ważne. To ma być dynamiczna narracja, bez jakiegokolwiek przestoju. To jest właśnie istota „Tylera Crossa”. Od siebie zaś dodam: fani Tarantino i braci Coen też będą w siódmym niebie. 6

Kadr z komiksu

Kadr z komiksu

Warto wspomnieć o tym, że Tyler Cross może i jest bohaterem pierwszoplanowym tej historii, ale nie jest jedyną postacią, której autorzy poświęcają uwagę. Drugoplanowcy dostają swoje pięć minut – dobrze poznamy historie tych kilku, którzy na kartach powieści graficznej są czymś więcej, niż li tylko nieistotnym tłem. Narracja nie jest monotonna: czasem prowadzona jest z nietypowej perspektywy (wąż!), czasem cofniemy się w czasie, a czasem poznamy wydarzenia oczami kogoś innego, w innym świetle. Nie ma nudy!

Tak, widziałem opinie, że komiks jest nieadekwatny graficznie (kreskówkowa grafika w mrocznej historii?), wtórny fabularnie, a nawet mizoginiczny. I czegoś tu nie chwytam. Ktoś nie zrozumiał konwencji? Sięgnął po Tylera Crossa oczekując, bo ja wiem, wielowątkowej fabuły, niejednoznacznych bohaterów i filozoficznych wynurzeń? Toż to przecież ma być czysta rozrywka, bawiąca między innymi przez użycie nawiązań, schematów i kalek z tego, co już gdzieś widzieliśmy. Nierealna fabuła? O, to jest dobre: przecież to klasyczna, krwawa historia w stylu „zabili go i uciekł” z bezimiennym badassem z nikąd i mścicielem w roli głównej. Prostackie dialogi? Pełno tu twardych one-linerów, idealnie wpasowujących się w klimat tej gangsterskiej historii. Serio oczekiwaliście płomiennych monologów?

Wybrane plansze komiksu, rysunki: Brüno Thielleux

Krótko mówiąc: mięsisty, czarny kryminał w stylu noir/hardboiled. Trzy rozdziały i epilog. Uśmiech na twarzy czytelnika. Czysta przyjemność.

„Angola”

Black Rock opowiada kompletną, zamkniętą historię. Podobnie drugi tom przygód Crossa, wydany dwa lata później (w 2015r.), zatytułowany Angola. Pechowa kradzież kończy się więzieniem o zaostrzonym rygorze. Jak się pewnie domyślacie, Tyler nie zamierza spędzić zasądzonych 20 lat w celi – i to nie tylko dlatego, że to nieciekawa perspektywa. Urażeni mafiozi nie odpuszczają: klan Scarfo wyznaczył 4 tysiące dolarów nagrody za jego głowę. Skorumpowani więzienni strażnicy i przebywający na jego terenie przestępcy z mafijnym rodowodem chętnie zadbają o to, aby pobyt Crossa zakończył się możliwie szybko, na więziennym cmentarzyku oczywiście… Na szczęście Angola, zakład karny stanu Luizjana, to dochodowy biznes. Na początek taka wiedza wystarczy, aby przeżyć. Potem trzeba spróbować uciec…

Kadr z komiksu

Kadr z komiksu

Fabien Nury, który opowiada o pracy nad tą częścią 7, podkreśla, że autorom nie było łatwo. Zasadniczym elementem komiksu przygodowego jest ruch – a tutaj mamy bohatera, którego ruchy są ograniczone. Więzienie to nie jest przyjemne miejsce: należy to oddać na kartach komiksu, więc bohaterowi nie będzie lekko („Ponieważ wszyscy autorzy są trochę masochistyczni i nieco sadystyczni (ale, uważajcie, tylko dla swoich komiksowych postaci!), bardzo podobało nam się to więzienie”). Plan ucieczki również nie może być byle jaki, bo zepsuje to całą przyjemność z lektury. Czy autorom się udało? Oceńcie sami - mnie bardzo się podobało. Trzymam w ręce świetnie narysowaną i klimatycznie pokolorowaną powieść graficzną, ponownie pełną widowiskowych zabiegów narracyjnych (zwróćcie uwagę w jaki sposób zostaje „sprzedana” opowieść o nieudanej kradzieży!). Tyler tym razem jest zdecydowanie pierwszoplanowy, jednak i tutaj poznacie historie kilku ważniejszych bohaterów. Przyda się też znajomość pierwszej części – nie tyle jest niezbędna, co umila lekturę.

Kadr z komiksu

Kadr z komiksu

„Miami”

Trzecia część cyklu to chyba najbardziej rozbudowana i skomplikowana intryga, z jaką przyjdzie się Crossowi zmierzyć. To też część, w której jest najwięcej dialogów. Przenosimy się na Florydę i - wraz z miejcem akcji - zmieniamy kolorystykę plansz na cieplejszą. Cross zostaje uwikłany w interesy dewelopera Everetta Loomisa, budującego w Miami hotel i chętnego na zakup jednej z wysp Florida Keys. Oczywiście nic tu nie jest takie oczywiste, na jakie początkowo wygląda. A sama gra tym razem toczy się o wyjątkowo wysoką stawkę: 700 tysięcy dolarów.

Kadr z komiksu

Kadr z komiksu

Słowa uznania należą się też niewielkiemu wydawnictwu OMG! Słowobraz, odpowiedzialnemu za polską edycję Tylera Crossa. To kolejni pasjonaci 8, którzy biorą sprawy w swoje ręce i… wydają to, co lubią. Komiksy są przepiękne, druk wzorowy, redakcja tekstu na wysokim poziomie. Jakby tego było mało, na końcu ostatniego albumu - Miami - znajdziecie niespodziankę. Wydawnictwu udało się namówić kilku polskich komiksiarzy na stworzenie prac inspirowanych komiksem. Dokładnie na wzór dodatków, które można było znaleźć w Black Rock. W tym pierwszym albumie swoje obrazki malowali przyjaciele autorów (między innymi Cyril Pedrosa i Sylvain Vallée), w trzecim zaś - najwyraźniej przyjaciele polskiego wydawcy (między innymi Grzegorz Pawlak, Tomasz "Spell" Grządziela, Adam Święcki). Brawo! Każda z części zawiera też reprodukcje okładek amerykańskich zeszytów, które są po prostu świetne.

Podsumowując: świetna seria, zdecydowanie dla dorosłych. Uśmiech na twarzy czytelnika. Czysta przyjemność. ■

bert

Psssst!? Jesteś tu jeszcze? Może napiszesz kilka słów od siebie? Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu, możesz być pierwszy! Zapewniam, że nic tak nie cieszy piszącego (mnie, znaczy się), jak dobre słowo. Albo i niekoniecznie dobre. Albo każde inne... To co? Przeskakujemy do komentarzy?

/ przypisy /
  1. Konkretnie: fikcyjne miasteczko Black Rock w Teksasie.  ↩

  2. Wspominam tu cykl "Parker" kanadyjskiego artysty Darwina Cooke'a, który jest adaptacją kryminałów Donalda E. Westlake'a. Dostępne są 4 tomy: "Łowca", "Firma", "Zdobycz" i "Jatka", w Polsce wydane przez Taurus Media.  ↩

  3. Jako się rzekło, "Black Rock" to pierwsza odsłona przygód Tylera Crossa. Za kolory całej serii odpowiada Laurence Croix. Ciekawy wywiad z artystką można znaleźć w polskim wydaniu trzeciej części - "Miami". Kolorystka opowiada w nim głównie - tak, tak - o kolorach właśnie, ich doborze i znaczeniu wybranej palety w komiksowej narracji. I o tym, że kolor sam w sobie ma moc tworzenia niezamierzonej intencji narracyjnej.  ↩

  4. O komiksie, powieści graficznej i technicznych aspektach tej dziedziny sztuki pisałem w recenzji Strażników.  ↩

  5. Warto zauważyć, że ta miłość zaczyna się już od okładki, pozornie niezbyt pasującej układem do reszty komiksu. Jej pierwowzorem jest plakat filmowy do "I Died a Thousand Times" - amerykańskiego filmu noir z 1955, którego bohaterem jest gangster napadający na banki. Sam film nie jest oryginalny: to remake innego filmowego hitu z Humphrey Bogartem w roli głównej pt. "High Sierra". Swoją drogą, to może być całkiem niezła wskazówka do co nieznanej przeszłości Tylera Crossa, o którym wiadomo tylko tyle, że "pewnego dnia zapłaci za swoje zbrodnie. Tymczasem popełnia kolejne".  ↩

  6. Filmowym inspiracjom autorów poświęcony jest wywiad, który znajdziecie tu. Warto przetłumaczyć go nawet za pomocą usługi Google Translate - przekonacie się, jak duży wpływ na to, co przeczytaliście, miały na przykład filmowe fotosy ze wspomnianego tu wcześniej "High Sierra". A gdyby było wam mało: we Francji ukazała się czwarta część serii pt. "Vintage and Badass, le cinéma de Tyler Cross". To album przybliżający liczne odniesienia kinematograficzne, które zostały wykorzystane w uniwersum tej serii komiksowej.  ↩

  7. W tym akapicie opieram się na wywiadzie Interview Tyler Cross, Tome 2 - Angola oraz na dodatkach z hiszpańskiej wersji komiksu. Tłumaczyły automaty z youtube'a i google'a, bo nie znam ani francuskiego, ani hiszpańskiego.  ↩

  8. O niełatwym starcie wydawnictwa pisze pani Kasia Kamieniarz we wpisie na stronie internetowej OMG! - "Jak to się zaczęło". Wspominam o "kolejnych pasjonatach", bo przed oczami mam "Niezwyciężonego" Rafała Mikołajczyka, czyli rewelacyjną powieść graficzną, na potrzeby wydania której zostało założone wydawnictwo Booka.  ↩

Poprzednia recenzja„Quis custodiet ipsos custodes?”
Następna recenzja„Jazda bez trzymanki”
0 komentarzy
Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).

Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.

Poprzednia recenzja„Quis custodiet ipsos custodes?”
Następna recenzja„Jazda bez trzymanki”