Lubię antologie. Różne antologie. Poezję, prozę, opowiadania - jak leci. Najbardziej popularne na księgarskim rynku fantastycznym antologie można podzielić - poza oczywistym kryterium: dobre i złe - na dwa rodzaje: takie, które zawierają opowiadania jednego autora i tematyczne. Fabryka Słów wydaje i takie i takie. "Małodobry" to zbiorek opowiadań, które w zamyśle mają wspólny mianownik i różnych autorów. Tym wspólnym mianownikiem jest oczywiście tytułowy małodobry. Kto? Słownik staropolski wyjaśnia: małodobry = kat.
Istnieje poważne ryzyko, że antologie tematyczne będą zawierały opowiadania pisane na siłę albo/i wstawione na siłę. Niespodzianka! Autorom opowiadań zamieszczonych w zbiorku udało się pisać na temat. To miłe, zważywszy na fakt, że poprzedni zbiorek Fabryki – Demony – tematu trzymał się stosunkowo luźno. Wśród autorów, którzy zechcieli udostępnić swoje dzieła do Małodobrego znalazły się zarówno sławy polskiego światka fantastycznego, jak i debiutanci. Ale nie uprzedzajmy faktów.
W środku znalazłem jedenaście opowiadań. Jak zwykle w takich przypadkach, o każdym opowiem wam z osobna i pokrótce, coby nie psuć przyjemności płynącej z ewentualnej lektury.
Spokój Szarej Wody - Maja Lidia Kossakowska
Nawiedzone królestwo w potrzebie. Trójka etatowych katów, którzy wysyłają ludzi – i ich dusze – w zaświaty tym razem nie daje rady. Na pomoc przybywa Mistrz. Prawda zaskoczy wszystkich. No, prawie wszystkich, bo czytelnika raczej nie. Jest średnio: klasyczna i przewidywalna historia, nawet nastrój niespecjalnie udało się Kossakowskiej stworzyć. Ot, przeczytać i zapomnieć. Szkoda, bo autorka ma ogromny potencjał. Zresztą, zerknijcie do mojego wywiadu.
Grucha - Andrzej Pilipiuk
Kłopoty w szkole? Gnębi Cię nauczyciel – zwyrodnialec? Marzyłeś o tym, żeby się zemścić? Zobacz, jak poradził sobie bohater z opowiadania Pilipiuka. Krótko? Historia dla sfrustrowanych gimnazjalistów. Może i czyta się lekko, ale raczej nic nie zostaje. Średniawka.
Dzień Rozliczenia - Eugeniusz Dębski
Oryginalne, chociaż niezbyt realistyczne rozwiązanie "przyszłościowego" problemu z nadmiarem ludzi na ziemi. Powiem prosto: chyba najciekawszy tekst w zbiorku, Dębski w najwyższej formie, opowiadanie zdecydowanie warte polecenia. Ech, dzieci to potwory...
Wrócę do ciebie, kacie - Tomasz Kołodziejczak
Hard SF. Transfery osobowości, kara śmierci, klonowanie, zemsta. Ciekawe, aczkolwiek niespecjalnie przypadło mi do gustu.
Męska robota - Hubert Spandowski
Sfrustrowany pracownik postanawia radykalnie odmienić swoje życie. Krótkie, mocne, podobało się. Opowiadanie jest debiutem literackim autora.
Pocałunek Loisetty - Jarosław Grzędowicz
Dourville i jego gilotyna słyną w okolicy, więc kat ma dużo pracy. Tym razem jego zadanie będzie wyjątkowo trudne. Grzędowicz po raz kolejny powala na kolana nastrojem. Mroczno, przerażająco, ciekawie. Kolejne opowiadanie, dla którego warto kupić Małodobrego.
Panikat - Kamil C. Alster
„A gdyby tu było przedszkole przyszłości...”. Nietypowa lekcja poglądowa w pewnym przedszkolu kończy się nie całkiem tak, jak zakładano. Ciekawe, ale bez specjanych zachwytów.
Historia prowincjonalna - Szczepan Twardoch
Rewolucja francuska w prowincjonalnym miasteczku. Przejmujące, świetne opowiadanie, ukazujące wydarzenia z perspektywy dwóch skazańców, z których jeden jest katem. Warte przeczytania.
Oprawca - Jacek Komuda
Piraci kontra statek widmo. Rewelacyjna marynistyczna historia grozy. Komuda najwyraźniej nie tylko o szlachcie potrafi pisać zajmująco. Nieczęsto mamy okazję przeczytać obecnie coś tak nietypowego. Miód!
Łaps - Mateusz Bandurski
Westernowe klimaty. Szeryf – egzekutor wbrew własnej woli. Ciekawe, mocna czwórka. Debiut drukowany autora.
Kości i zwłoki - Jacek Piekara
Opowiadanie, które pojawiło się również w zbiorku Miecz Aniołów Jacka Piekary. Opowieść o kanibalu, grasującym ghulu i konflikcie pomiędzy dobrze wszystkim znanym inkwizytorem i bratem Sforzą. W tle Wesoły Kat. Sympatyczne i charakterystyczne dla Piekary.
I już. Cztery świetne opowiadania, reszta dobra lub średnia. Czyta się szybko i przyjemnie. Tymi blisko pięciuset stronami nie trzeba się przejmować: czcionka u Fabryki jest słuszna. Brawa należą się za redakcję tekstu (czytajcie: brak błędów), ładną okładkę i klimatyczne ilustracje (choć, przyznaję, do zwolenników obrazków w książkach nie należę) oraz za notki o autorach.
Czy warto? Prosta sprawa: warto. Dodatkową zaletą dla mnie był fakt, że tylko z jednym z opowiadań miałem okazję spotkać się wcześniej. ■
Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).
Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.