Historia wielkiej miłości z tragicznym finałem - to żaden spoiler, bo sięgając po serię Na F/aktach wiecie, czego się spodziewać. Dla lepszego efektu lepiej wcześniej nie próbować googlować internetu nazwiskiem Marioli Myszkiewicz. Jednak nawet znajomość faktów nie przeszkodzi w delektowaniu się wyśmienitym językiem powieści (chociaż pewnie będą i tacy, których neologizmy i wymyślne językowe konstrukcje Kuczoka będą drażnić), nie przeszkodzi też w zanurzeniu się w gęstą od erotyzmu i szaleństwa opowieść.
No, dobra. Kiedy napisałem oględnie o "wielkiej, tragicznej miłości" i innych banialukach, spodziewaliście się pewnie jakiegoś Harlequina? Nic z tych rzeczy - to książka o zakłamaniu, niesprawiedliwości, okrucieństwie ludzi (szczególnie tych najbliższych) i prawdziwej tragedii nieszczęśliwie zakochanej (być może również chorej na głęboką depresję), samotniej, niemłodej już kobiecie. To książka o o zdradzie, zawiści, toksycznych rodzinach... O, pasuje mi tu doskonale słowo "brudna". Ta powieść jest brudna.
Kuczok DOSKONALE sportretował osoby dramatu - podobało mi się przede wszystkim głębokie niedopasowanie bohaterów w warstwie językowej. Coś pięknego.
Świetna, kapitalnie napisana, wzbudzająca ogromne emocje powieść. Najnormalniej nie mogłem przestać czytać... ■
Nie, nie myśli już o Beacie po imieniu. To jest nieprawidłowa żona, to jest rzona, w którą wkradła się nieprawidłowość, rzona z błędem. Jeremi nie potrafi się zmusić do czułości uczynkiem ani słowem. Niewłaściwie o rzonie myśli, właściwie o niej nie myśli.
Zawsze miała ograniczoną tolerancję dla zdrobnień, zwłaszcza tych używanych w oficjalnych sytuacjach, w sprawach istotnie obarczonych domniemaniem braku. Jeśli ktoś do ciebie mówi o pieniążkach, nie o pieniądzach, mniema, że masz z pieniędzmi kłopoty lub też sam ich nie ma, gdy to tobie się należą: „Oczywiście, zlecenie przelewu już poszło, pieniążki powinny być na pani koncie, zupełnie nie rozumiem, co się mogło stać” albo: „Zauważyliśmy niedozwolony debet na pani rachunku, kiedy zatem możemy oczekiwać wpłaty pieniążków?”. Gdy kontroler prosi o bileciki, jest niemal pewien, że jakiegoś gapowicza capnie. Jest w tym podstępnym umniejszeniu jakieś okrucieństwo, wszak bilecik malutki, a kara wysoka, jest w tym jakieś aprioryczne napawanie się tryumfem. Ktoś tu już za momencik beknie za brak bileciku, jakże kobuch się z tego cieszy, od każdego złapanegogamonia dostaje przecież premię, czyli pieniądze, nie żadne tam pieniążki.
// Zanotowano: 11 czerwca 2017r.
Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).
Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.