True Blue

Ostatnie chwile życia angielskiego filantropa Godfrey'a Ablewhite'a z całą pewnością były wyjątkowo bolesne i - mimo wszystko - nieoczekiwane. Strój clowna, kilkukrotnie przedziurawiony katarem (nie, nie chodzi o gile z nosa), miał przecież zapewnić idealny kamuflaż...

Recenzja: Sierżant Cuff, Krzysztof Komander, Kinga Krzemińska

13 czerwca 2017, 14:53, Londyn. W hotelowym pokoju, na miejscu krwawej zbrodni, pojawia się... hmm... wybitny detektyw sierżant Hektor Cuff, dla którego rozpoczynające się, trzydzieste pierwsze w karierze śledztwo stanie się jedenastą, wyjątkowo - a nawet wybitnie! - trudną sprawą.

Tak rozpoczyna się kolejna superprodukcja Audioteki - słuchowisko, w którym główne skrzypce odgrywają wspomniany już Cuff oraz jego przełożony, komendant policji w Gipsy Hills Edward Richtman. Scenariusz powstał na motywach powieści Wilkie Collinsa "Księżycowy Kamień", o której nic nie wiedziałem, której nie czytałem i której czytać nie będę. Dlaczego? Otóż fabuła tego audiobooka zdecydowanie nie jest najmocniejszą stroną „Sierżanta Cuffa”. Istotą tego słuchowiska są bowiem (1) fenomenalne obsadzenie ról obu policjantów oraz (2) humor.

Cuffa gra Borys Szyc. Niespecjalnie za nim przepadam, tym bardziej więc zaskoczył mnie fakt, jak IDEALNIE jego charakterystyczny głos pasuje do postaci niewydarzonego pana sierżanta. Szyc jest po prostu stworzony do tej roli, podobnie zresztą jak i Olaf Lubaszenko, który brawurowo wciela się w komendanta Richtmana. Obaj panowie tworzą niezapomniany, fantastyczny duet.

Jako się rzekło, „Sierżant Cuff” to przede wszystkim humor, którego podstawowym źródłem są relacje zawodowe i osobiste pomiędzy bohaterami. Prowadzący śledztwo, przekonany o swojej nieomylności i genialności Cuff co i rusz śle rozbudowane raporty policyjne do swojego przełożonego, któremu z detalami (i z całą masą dygresji) opisuje każdy swój najmniejszy krok. Raporty weryfikuje komendant, najczęściej po prostu wzywając Cuffa do swojego policyjnego biura. Tam Richtman ustala i prostuje fakty (próbując zrozumieć "pomyje z potoku myśli chorego umysłu Cuffa"), albo (częsciej) po prostu lży podwładnego. Policjanci wymieniają się również mailami, przesłuchują podejrzanych i świadków, a nawet biorą udział w konferencji prasowej. Konstrukcja słuchowiska jest świetnie przemyślana - zróżnicowana forma narracji i konfrontacja punktów widzenia obu panów potrafią rozbawić do łez. Podobnie jak sentyment Cuffa do świętej pamięci mamusi i niezliczona ilość „złotych myśli” związanych z jego nieudanym małżeństwem.

„Sierżant Cuff” to zabawna komedia kryminalna, zrealizowana na poziomie, do którego większość klasycznych audiobooków nawet się nie zbliża. Efekty dźwiękowe (tzw. atmosfery), aktorzy, muzyka, Krystyna Czubówna w roli narratora zapowiadającego kolejne rozdziały – tu wszystko ma swoje miejsce i jest cudownie dopasowane. Mimo że fabuła i sama zagadka kryminalna specjalnie nie powalają, Szyc i Lubaszenko robią fenomenalną robotę.

Obsada Sierżanta Cuffa: Borys Szyc, Olaf Lubaszenko i Agnieszka Żulewska

Borys Szyc, Olaf Lubaszenko i Agnieszka Żulewska (grafika na podstawie materiałów wydawcy)

Bawiłem się świetnie – tak dobrze, że z prawdziwą przyjemnością sięgnąłem po drugą część słuchowiska. Tym razem nasz dzielny detektyw - mitoman, blagier, histeryk i fleja Cuff próbuje rozwiązać pierwszą w swojej błyskotliwej karierze sprawę seryjnego mordercy. "Rozwiązałem już 31 spraw, z czego 11 zakwalifikowanych jako wyjątkowo trudne, dlatego też mało co jest mnie w stanie zaskoczyć". A jednak. W trakcie swojej dwunastej bardzo trudnej, a zarazem pierwszej tak skomplikowanej sprawy (początkowo o kryptonimie "Młynarz"), będzie zmuszony współpracować z profilerem - swoją znienawidzoną, byłą żoną Penelopą (w tej roli świetna Agnieszka Żulewska). Śledztwo, prowadzone autorską metodą recyclingu, zaprowadzi Cuffa między innymi na karuzelę London Eye i w zakamarki londyńskich lunaparków.

I znów narracja prowadzona jest z kilku punktów widzenia, znów mamy do czynienia z raportami Cuffa, policyjnymi notatkami, zeznaniami świadków i podejrzanych, a także z prywatnymi mailami i listami. Do tego jeszcze więcej rozmów (na uwagę zasługują szczególnie potyczki słowne z żoną, przeradzające się w wybuchowe kłótnie). W efekcie druga część staje się jeszcze bardziej śmieszna i generalnie ciekawsza od pierwszej. Cuff i jego wyjątkowy dar do zakrzywiania rzeczywistości bawią do łez. Wspomnę tylko o genialnej scenie na początku rozdziału piątego, w której Penelopa tłumaczy mężowi zasady przygotowywania idealnych raportów policyjnych. Warto podkreślić również, że tym razem autorski scenariusz Kingi Krzemińskiej i Krzysztof Komandera to zacna, ciekawa i nieoczywista zagadka kryminalna.

PS. Powieść, na podstawie której powstała pierwsza część słuchowiska, czyli "Księżycowy Kamień", została napisana przez Collinsa w - uwaga! -1868 roku i jest uważana za pierwszą powieść detektywistyczną w języku angielskim. Natomiast czas akcji „Sierżanta Cuffa” to rok 2017. Książki, jak już wspomniałem, nie czytałem, jednak z pobieżnej lektury dostępnego w Wikipedii zarysu fabuły wynika, że z oryginału zachowany został minimum główny wątek fabularny i nazwiska bohaterów.

PSS. W obu słuchowiskach w rolach drugoplanowych usłyszeć można mniej lub bardziej znane persony. Warto wspomnieć chociażby o Hubercie Urbańskim (tym od Milionerów), aktorze Stanisławie Brudnym czy Karolinie Czarneckiej (znanej głównie z przebojowego wykonania coveru utworu "Heroine and Cocaine" zespołu The Tiger Lillies pt. "Hera, koka, hash, LSD") ■

Poprzednia recenzja„W kosmosie nikt nie usłyszy Twojego jęku (zawodu)”
Następna recenzja„My, Słowianie”
0 komentarzy
Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).

Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.

Poprzednia recenzja„W kosmosie nikt nie usłyszy Twojego jęku (zawodu)”
Następna recenzja„My, Słowianie”