A nad nim szumiał gaj

Drugi tom przygód Aleksa i Alicji to książka diametralnie różna od części pierwszej. Rok temu Piekara zaserwował nam mroczną historię, której bohater w tajemniczy sposób, na skutek przypadkowego (?) spotkania z nastoletnią nieznajomą ulega niewytłumaczalnej metamorfozie. Zakompleksiony, pogrążony w depresji nieudacznik przeistacza się w sławnego i bogatego scenarzystę. Niestety, wszystko ma swoją cenę.

Recenzja: Alicja i Ciemny Las, Jacek Piekara

I tak w otoczeniu Aleksa zaczynają mnożyć się dziwaczne, straszne, nie mające racjonalnego wyjaśnienia zdarzenia. Nawet sen nie przynosi ulgi: koszmarny kruk wieszczy kres nowego, jakże przyjemnego życia.

Czas zapłaty.

Zarys fabuły Alicji i ciemnego lasu dałoby się od biedy zamknąć w kilku zdaniach. Dziewczynka zniknęła. Aleks wyrusza z pomocą i trafia do Ciemnego Lasu, gdzie czeka go wiele niebezpieczeństw. Czy uda mu się odnaleźć i ocalić uwięzioną przez złe moce Alicję? Czy wydostanie się z przeklętego Lasu? Czy wszystko skończy się dobrze? A jak myślicie? No, właśnie...

Wycieczka do Ciemnego Lasu, którą funduje nam Piekara, jest tak skrajnie różna od moich oczekiwań, że na dobrą sprawę mogłaby stanowić osobną książkę. Co więcej, wcale bym się nie obraził, gdyby tak właśnie było. Wtedy mógłbym oceniać ją osobno - nie byłaby to ocena wysoka.

Co tu dużo mówić: Piekara mnie rozczarował. Cała ta metafizyczna otoczka, którą zaproponował w drugim tomie powieści faktycznie sprowadza się do prostej bajki o wartościach, które są najważniejsze w życiu. Tak więc autor opowiada nam o miłości, która pokonuje wszystkie przeciwności. Pisze o bohaterstwie, którym czasami jest umiejętność prowadzenia zwyczajnego życia w zwyczajnym, codziennym świecie. Dla niepoznaki okrasza to wszystko makabrycznymi opowieściami, których bohaterami są mniej lub bardziej znane postaci z bajek i sporą dawką seksu. Co gorsza, całość przypomina grę RPG (szczególnie fragment ze zdobywaniem kluczy do bramy Miasta), w której bohater zalicza kolejne questy i pokonuje sprytem i, że się tak wyrażę: siłą uczucia, kolejnych bossów. Wygląda na to, że Piekara doskonale zdaje sobie z tego sprawę – jest w powieści fragment, w którym Aleks dostrzega podobieństwo swoich działań do gry komputerowej...

Gdyby chociaż historia nie była taka przewidywalna… gdyby powieść kończyła się jakoś inaczej… gdyby autor nadrabiał warsztatem literackim…

Ujmę to tak: pierwsza część przygód Aleksa to wciągająca powieść, którą łyka się w niecałe dwie godziny, zaostrzająca apetyt na więcej. Po takim początku czytelnik oczekuje co najmniej potężnego ciosu w potylicę. Zamiast tego dostaje prostą filozofię, gadki o potędze miłości, banalne, nic nie wnoszące przygody okraszone smokami i innym magicznym tałatajstwem. I bohatera, w którym czyta jak w otwartej księdze: nudnego i przewidywalnego, który ze wszystkich tarapatów wychodzi cało. Nie kupuję tego – bo niestety nie tego oczekiwałem. Powieść przypomina balon, który autor napompował do granic możliwości (pierwszy tom), a potem, zamiast go z hukiem rozwalić, po prostu spuścił powietrze (tom drugi).

Odkładam książkę na półkę z przekonaniem, że na dobrą sprawę nie wiem nawet, do kogo autor zaadresował swoją powieść. Pierwszy tom wyraźnie wskazywał na czytelnika dorosłego. Drugi natomiast oczywistością zawartego w niej przesłania (miłość zwycięży wszystko), prymitywnymi rozwiązaniami fabularnymi i prostą jak cep konstrukcją bohatera pluje temu czytelnikowi w twarz. Po lekturze książki Piekary czuję się po prostu oszukany. Przecież było tak pięknie…

Podsumujmy. Przeczytajcie pierwszy tom przygód Aleksa i Alicji. Mimo że cała kupa wątków pozostanie otwarta i niedopowiedziana, potraktujcie go jako skończoną całość. Ewentualnie we własnym zakresie dopowiedzcie sobie ciekawe, satysfakcjonujące was zakończenie. Lektura Alicji i ciemnego lasu nie jest dobrym pomysłem. Podejrzewam, że znacznie lepiej zrobicie sięgając po najnowsze przygody niesławnego inkwizytora, które właśnie ukazały się na rynku i – co ważniejsze – zbierają generalnie pozytywne recenzje. ■

// W międzyczasie (około roku 2010) książka została wydana na nowo, razem z jej pierwszą częścią, w wydawnictwie Fabryka Słów. To "zbiorcze" wydanie otrzymało tytuł Alicja. Duża grafika u góry niniejszej recenzji to zmodyfikowana wersja okładki tego "nowego" wydania.

Poprzednia recenzja„Najdłuższa podróż”
Następna recenzja„Góralska nuta”
0 komentarzy
Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).

Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.

Poprzednia recenzja„Najdłuższa podróż”
Następna recenzja„Góralska nuta”