Kolejna pięknie wydana książeczka z wydawnictwa, na które po prostu uwielbiam psioczyć, trafiła do moich rąk. Tak, tak, Fabryka Słów z Lublina. Jednak, ku mojej ogromnej radości, ostatnimi czasy wspomniane wydawnictwo zaskakuje mnie niezwykle pozytywnie.
Nie zmienia to co prawda faktu, że za każdym razem kiedy piszę "wydana przez lubelskie wydawnictwo książka pozbawiona jest błędów i poskładana wzorowo", automatycznie rozglądam się za niemalowanym kawałkiem drewna, w który mógłbym odpukać. Bo jak już uznam, że jest dobrze, wkrótce sprowadzają mnie na ziemię - ot, taką chociażby Zagadką Kuby Rozpruwacza.
Drodzy moi, Szklany Szpon to pięknie wydany, rewelacyjny technicznie i językowo zbiorek opowiadań (puk, puk, puk). Do tego zbiorek opowiadań sygnowany nazwiskiem jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy SF. EuGeniusz Dębski, bo o nim mowa, to autor prawie stu opowiadań i kilkunastu powieści, ceniony tłumacz z języka rosyjskiego, felietonista, współtwórca sieciowego Fahrenheita i nieistniejącego już Srebrnego Globu. Jednym zdaniem, człowiek mocno zaangażowany w fantastykę.
Zaproponowany przez Fabrykę Słów zbiorek, w którym znalazły się własnoręcznie wybrane przez autora opowiadania, to jedno wielkie odgrzewane danie. Co ciekawe jednak: danie ciągle smaczne i całkiem świeże. Każde z zamieszczonych w Szklanym Szponie opowiadań było już gdzieś publikowane - lojalnie ostrzegam, że czytelnik zainteresowany fantastyką na pewno miał okazję zetknąć się z większością tekstów.
Co my tutaj mamy? Osiemnaście zróżnicowanych opowiadań, zebranych bez żadnego widocznego klucza. W tym kilka dobrych, kilka wybitnych i parę słabszych.
Ale po kolei.
- "Szklany Szpon" - w roli głównej domowy futrzak. W rolach drugoplanowych inne domowe futrzaki. Inteligentne, porozumiewające się ze sobą i usiłujące uratować ludzi przed złem. Jak dla mnie - średnio.
- "Magic Box z podwójnie zwertyfikowaną powierzchnią roboczą" - jedno z moich ulubionych opowiadań sf. Jedno z lepszych, jakie miałem okazję przeczytać w Science Fiction. Z serii: nic nie jest takie, jakim Ci się wydaje. Szóstka.
- "Człowiek z Brukselki" - nieporozumienie. A może po prostu nie lubię political fiction? Unia Europejska, organizacje wysypujące na tory zborze z wagonów, blokady, biurokracja etc. Mało tego w telewizji? Fe!
- "Tragifarsa dla bezrobotnych" - inteligentne opowiadanie, przestrzegające przed bezmyślnym i absurdalnym tworzeniem miejsc pracy. Znów szóstka.
- "Furta mroku" - znów Dębski nie trafia w mój gust. Zupełnie średnie opowiadanie, zawierające elementy erotyczne, niezwykle często obecne w twórczości Genka.
- "Aa-a, kotki dwa, jeden potwór" - świetne! Mała dziewczynka o paranormalnych zdolnościach... ale, czy aby na pewno?
- "Likwidajca" - szalony komputer przejmujący władzę. Króciutkie opowiadanko, jednak całkiem przyjemne.
- "Co za day!" - jeden dzień z życia ojca rodziny i przestroga przed zbytnim zamerykanizowaniem Polski. Daję piątkę.
- "Smoczy duch" - piątka! Dobre opowiadanko fantasy o pojedynku ze smokiem. Niby nic oryginalnego, a jednak czyta się wyśmienicie.
- "Czy to pan zamawiał tortury?" - sześć! Najpierw Franc Kafka, potem skojarzenia z całkiem niedawno publikowanym w Newsweeku artykułem, opisującym współczesne zabawy bogaczy spragnionych dreszczyku emocji. A to przecież opowiadanie z 1987 roku! Polecam!
- "Manipulacja Poncjusza Piłata" - modyfikacja znanej z Ewangelii historii, wymieszana z tą znaną z Mistrza i Małgorzaty. Takie sobie.
- "Żarliwy Miłośnik Kobiet" - są momenty! Mocno erotyczne opowiadanie, niespecjalne, powiem szczerze.
- "Valca Demona" - skojarzenia z 13 piętrem i Matrixem. Wirtualna rzeczywistość. Średnio, aczkolwiek pomysł intrygujący.
- "Tatek przyjechał!" - wyśmienite i klimatyczne opowiadanko. Świat przyszłości, widziany oczami dziecka. Seksmisja na mniejszą skalę?
- "W naszej klasie" - sześć! Jedno z moich ulubionych opowiadań. Wcześniej w Fenixie, pamiętam, że przeczytałem je kilka razy. Tutaj też są momenty, ale jakoś bardziej z sensem.
- "Mizerna dola jaszczurki bojowej, czyli moja zepsuta wojna" - ciekawe. Intrygujący przykład absurdalności ustawy o zamówieniach publicznych w warunkach bojowych.
- "Kumaryn" i...
- "Anioły Ujemne" - dwa opowiadania sygnowane pseudonimem Pierce O.O. Tooley Sr. Wyśmienite, szczerze powiedziawszy. Szczególnie to drugie - wizja świata, w którym o ludzi dbają anioły. Klasyczny motyw z pacjentem, który budzi się z amnezją w szpitalu. Dookoła zaś świat całkowicie zwariował...
Ilustracja: Maciej Dębski, Fabryka Słów
Czy warto? Tak. Dlaczego? Bo znam co najmniej dwa dobre powody. Po pierwsze, w większości to smakowite opowiadania. Po drugie, nawet jeśli je znasz, warto je mieć w jednym, mile grubym i pięknie wydanym zbiorku. Pół tysiąca stron nie powinno przerażać, wszak litery są wielkie, a format mały.
Polecam. ■
Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).
Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.