Achaja razy dwa

Powiem wam, dlaczego sięgnąłem po te książki dopiero teraz. Absolutnie nie lubię, kiedy wydawca / pisarz każe mi w nieskończoność czekać na kolejny tom powieści. No, po prostu mnie to drażni. Po roku nie pamiętam już, o co chodziło tym wszystkim drugoplanowym bohaterom, nie wiem, kto to jest ten cały Karol i po co ugania się za Marynią. No, normalnie mnie to drażni, bo niby pierwszy tom był rewelacyjny, a mnie nie dane jest cieszyć się z drugiego. Nie dość, że jestem niecierpliwy, to jeszcze pamięć zawodzi...

Recenzja: Achaja, Andrzej Ziemiański

Jest jeszcze inny powód. Autora Achaji znam z wcześniejszych dokonań i po prostu byłem pewien, że się nie zawiodę. A w moim przypadku książki - pewniaki lądują, paradoksalnie, na szarym końcu w kolejce do przeczytania. Dziwne? Po prostu mam pewność, że wtedy, kiedy będę potrzebował czegoś naprawdę dobrego, wystarczy sięgnąć.

Już w tym momencie wniosek dla was powinien być czytelny: Achaja Ziemiańskiego to powieść dobra. I nie ma znaczenia, że mówię to jeszcze przed ukazaniem się jej ostatniego, trzeciego tomu.

Hej! Niniejsza recenzja została napisana ponad 16 lat temu, w 2004 roku. Wtedy powieść NAPRAWDĘ uznawana była za przełomową: czytelnicy dostali soczysty kawałek pulp fantasy (zaryzykujmy nawet: niegrzeczną erotic pulp fantasy), która służyła li tylko jednemu celowi: rozrywce. Czegoś takiego jeszcze nie było, przynajmniej nie w Polsce! Inne czasy, inne oczekiwania, inne wyrobienie literackie wielbicieli rynku raczkującej polskiej fantastyki. Piszę o tym nie bez powodu. Otóż mamy rok 2020, Fabryka Słów właśnie wydaje kolejne wznowienie Achaji z jeszcze jedną, wypasioną wersją okładki, a ja... nigdy nie przeczytałem trzeciego tomu. Sorry, Andrzej. Tymczasem statystyki wyświetleń tej recenzji nieustannie się zwiększają, co oznacza, że książka nadal jest popularna wśród nastolatków i młodzieży.

Dlatego czuję się w obowiązku napisać, że po przeczytaniu setek książek po Achaji, nie odważyłbym się uznać trylogii Ziemiańskiego za lekturę przyzwoitą. Niestety, zarówno walory literackie (bylejaki język), jak i filozofia opisywanego uniwersum zaniżają ocenę tej lektury i sprawiają, że dla obytego czytelnika, świadomego wielbiciela fantastyki, to, co proponuje Ziemiański jest po prostu słabe, a miejscami nawet - po prostu żenujące.

W recenzji wspominam o dwóch głównych osiach sporu wokół książki Ziemiańskiego. Tymczasem jest jeszcze jedna, ważniejsza: stosunek narratora (autora?) do kobiet. Pogarda, mizoginizm, męski szowinizm, pochwała gwałtów, podkreślanie głupoty, sprowadzanie kobiet do roli obiektów seksualnych, rozpisywanie się nad walorami ciała piętnastolatek... Wtedy, w 2004 roku, nie zwracałem na to uwagi, traktując w kategoriach "udziwnienia" świata powieściowego. Taki, wiecie, wojskowy klimat.

W dzisiejszym świecie, w którym tak wiele uwagi poświęca się prawom kobiet i równemu traktowaniu, takie rażące głupoty nie powinny po prostu mieć miejsca. Pod przyzwoitą warstwą przygodową Achaji Ziemiański niestety pozwolił sobie na zbyt dużo. Nie, pewnie nie dlatego, że ma jakieś sadystyczne przekonania, nie lubi kobiet i jest starym zboczuchem. Po prostu niegrzeczny seks miał być dodatkowym wabikiem - taki "zakazany owoc" w książce fantasy, co to miał przyciągnąć do lektury napalonych nastolatków. Sam dałem się na to nabrać! To O TYM można TAK pisać? - pewnie pytali wszyscy, chociaż przecież i wtedy nie brakowało opowiadań ociekających seksem (wspomnę tylko o Piekarze). Można, jak widać. I przełożyło się to na fantastyczną sprzedaż i nagrody. Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiaj Achaję proponowałbym traktować jako archeologię, powieść z gatunku cringe. I naprawdę dziwię się, że książka nadal jest wznawiana i cieszy się zainteresowaniem nowych (pewnie młodych) czytelników. Przy obecnej konkurencji i ofercie rynkowej to moim zdaniem niewytłumaczalne. Jedno jest pewne: Wydawnictwo Fabryka Słów umie w marketing.

Czy macie jakąś alternatywę? W sensie: czy jest jakaś przyzwoita, polska fantasy wojenna, którą pokochacie? Jest. Zostawcie Achaję tam, gdzie jej miejsce: w archiwum fantastyki polskiej - i biegnijcie po książki Roberta M. Wegnera. Świat Meekhanu, który u niego znajdziecie, zmiażdży was i wgniecie w ziemię. Zaczynacie od "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ–Południe". A potem połykacie wszystkie pozostałe, bo nie będziecie się mogli oderwać.

Słowo na koniec: dzisiaj nie ma żadnych szans, abym sięgnął po nowe książki Ziemiańskiego, Piekary, Pilipiuka czy Ziemkiewicza. Każdego z nich szanuję za opowiadania, które swego czasu robiły mi dni i pokazywały, że fantastyka polska żyje i ma się dobrze. Mam te stare książki i czasem do nich wracam. W przypadku Ziemiańskiego boję się na szczęście tylko poziomu literackiego jego twórczości. W przypadku pozostałych panów... ech, szkoda słów.

Niniejszą recenzję publikuję w niezmienionej formie. Jak się zaraz przekonacie, 16 lat temu książkę uznałem za co najmniej przyzwoitą i wartą lektury. I cieszę się, że dziś odbieram ją inaczej. Prędzej czy później sami się przekonacie, że gust literacki z czasem mocno ewoluuje. Zmieniają się też czasy i poglądy oraz wrażliwość.

Dzięki za uwagę.

09.12.2020, rs

Uważny czytelnik niniejszej recenzji już w tej chwili mógłby zarzucić mi kłamstwo. No, bo jak to? Przecież mówiłem, że przed końcem cyklu wydawniczego nie sięgnę, nie zapamiętam, a tu proszę. No wziął i przeczytał, a trzeciego tomu nie widać na horyzoncie. Moi drodzy - jest jeszcze jeden powód, dla którego zacząłem czytać Achaję. Trzeci tom, według wcześniejszych zapowiedzi wydawcy, miał ukazać się we wakacje. Naiwnie sądziłem, że po przeczytaniu dwójki zapoluję w księgarni i łatwo wstrzelę się w trójeczkę. Nic z tego. Ostatni tom ukaże się pod koniec roku, chyba że znowu coś się zmieni.

Ziemiański to taki fantastyczo-literacki Małysz ostatnich lat. Kasuje wszelkie nagrody, wygrywa wszystkie konkursy fantastyczne, pojawia się na każdym konwencie jako gość honorowy. Może się to wydawać dziwne, bo karierę literacką rozpoczął stosunkowo dawno, w latach osiemdziesiątych, bez jakiś spektakularnych sukcesów. Potem przerwa… i tryumfalny powrót. Opowiadania opublikowane w dwóch czołowych magazynach fantastycznych, w "Science-Fiction" i w "Nowej Fantastyce", przyniosły mu ogromny rozgłos i sławę. Nie dziwi więc, że poszedł za ciosem i napisał nową powieść. Powieść ze wszech miar niezwykłą i najprawdopodobniej przełomową w polskiej fantastyce. Wbrew pozorom, nie oznacza to jednak, że jest to dzieło doskonałe.

Zapewniam was również, że i prywatnie niezwykły z Andrzeja człowiek. Wielbiciel broni palnej, obdarzony poczuciem humoru, jakiego można pozazdrościć. Obydwie te cechy znajdą odzwierciedlenie na kartkach jego powieści.

Napisałem, że powieść Ziemiańskiego jest przełomowa. Ano jest. Ziemiański nie silił się na skomplikowany przekaz, traktaty moralne - zamiast tego napisał po prostu powieść stricte rozrywkową. Bohaterów powieści jest trzech. Zacznijmy od kobiety.

okładka II tomu

Ilustracja z okładki II tomu powieści, © Fabryka Słów

Achaja to młodziutka, piętnastoletnia w momencie, w którym zaczyna się powieść, księżniczka w księstwie Troy. Życie upływa jest całkiem przyjemnie - aż do momentu, w którym ojciec, książę Archentar, poślubia księżniczkę Asiję. Młodszą od niej, niebywale zazdrosną, mściwą i nienawidzącą Achai z całego serca. Spisek macochy brutalnie kończy sielskie życie księżniczki. Achaja trafia do… wojska, jako zwykły rekrut.

Meredith jest czarodziejem. Jednym z najlepszych. Wizyta w wiosce, którą odwiedził, nieoczekiwanie kończy się spotkaniem z Bogiem. Tajemniczy Bóg opowiada o budzących grozę Ziemcach, o przeznaczeniu ludzkości, a na koniec zleca czarodziejowi misję. Praktycznie samobójczą.

Zaan wiedzie spokojne życie świątynnego skryby gdzieś na końcu świata. Dostęp do biblioteki i lektura ciężkich, opasłych tomisk to jego definicja szczęścia. Życie czterdziestoletniego, zgorzkniałego mężczyzny zmienia się pewnego dnia, kiedy nieoczekiwany przybysz, bezczelny młodzian Sirius, morduje na jego oczach piekarza. Praktycznie bez powodu, bo pieniądze, które zyskuje w ten sposób ledwo starczają na posiłek w karczmie. Mało tego - w chwilę potem zabija Rycerza z Zakonu, uważanego za niezwyciężonego.

Oto trzy, a właściwie cztery - jeśli policzymy Siriusa - postacie, wokół których budowana jest akcja powieści Ziemiańskiego. Nie chcę wdawać się zbytnio w szczegóły fabuły, aby nie psuć wam lektury. Nadmienię tylko, że akcja koncentruje się wokół perypetii Achai w wojsku i niewoli, problemów Mereditha z pewnym Wirusem oraz knowań polityczno - finansowych Zaana. Fabuła powieści jest zaskakująco wciągająca i inteligentna. Przednie poczucie humoru autora i mistrzowskie poprowadzenie trzech przeplatających się wątków dopełniają obrazu. To niewiarygodne, ale autorowi udało się wymyślić i opowiedzieć naprawdę intrygującą historię.

Dwie główne osie sporu o powieść Ziemiańskiego koncentrują się wokół przynależności gatunkowej powieści oraz ilości wulgaryzmów, czyli - bardziej ogólnie - języka, jaki napisana jest powieść. Pierwszy ze sporów łatwo będzie rozwiązać po ukazaniu się trzeciego, ostatniego tomu powieści. Całość wyraźnie wskazuje na to, że mamy do czynienia z fantasy. Zarówno świat przedstawiony w powieści, jak i bohaterowie, magia świadczą o tym niezbicie.

Ale… pojawiają się również elementy, które wyraźnie nie pasują do tego obrazu: Wirus, światy równoległe. Nie da się również zignorować zapewnień autora, że nie jest on i nie zamierza być pisarzem fantasy.

Co do języka… Hmmm, powieść napisana jest w konwencji: łatwo, miło i przyjemnie. Warsztat, którym posługuje się autor, nie wyróżnia się niczym szczególnym, język jest zbliżony do potocznego. Żadnych poetyckich porównań ani ujmujących konstrukcji nie należy się tutaj spodziewać. I te nieszczęsne wulgaryzmy… Osobiście nie uważam, aby autor specjalnie przesadzał. Oczywistym jest, że w wojsku rzadko używa się podręcznikowej wersji polszczyzny. Znajdą się jednak czytelnicy, u których nagromadzenie niecenzuralnych wyrazów (głownie tych "na k") w pewnych scenach może przyprawić o ból głowy.

Achaja w pełnej krasie

Achaja i niedobra macocha - rys. © P. Cieśliński, Fabryka Słów

Napisałem na początku, że powieść jest przełomowa. Po pierwsze, autorowi udała się sztuka napisania dobrej, lekkiej powieści fantastycznej, którą przeczytają jednym tchem zarówno starsi, jak i młodsi czytelnicy. Po drugie, powieść wzbudziła wiele kontrowersji i pytań dotyczących literatury, jakby nie było, rozrywkowej. Stawiać na piękno języka czy dosadność sformułowań? Pisać li tylko ku uciesze gawedzi i zwykłej rozrywce, czy może przekazywać ważne, ponadczasowe przesłania i nieść kaganek oświaty? Po trzecie - i wygląda na to, że jest to odpowiedź na wyżej postawione pytania - powieść wygrywa we wszystkich możliwych fantastycznych plebiscytach książkowych (nagroda Nautilius 2004 - Powieść roku 2003, Sfinks 2003 - Polska powieść roku 2002, dwie nominacje do Zajdla za 2002 i 2003), znalazła się również na tygodniowej liście najczęściej kupowanych książek w Empiku.

Zastrzeżenia można mieć również do postaci głównej bohaterki powieści. To po prostu niewiarygodne, ile ta mała, krucha księżniczka potrafi wycierpieć i z jakich opresji udaje jej się wyjść cało. Brutalne szkolenie wojskowe i wielomiesięczny pobyt w ciężkim obozie jenieckim, w którym najlepsi przeżywali po parę tygodni, to dopiero początek. Nie czepiajmy się jednak - powieść czyta się wyjątkowo przyjemnie, a iście nadprzyrodzone umiejętności survivalowe bohaterki niespecjalnie w tym przeszkadzają.

Fabryka Słów stanęła na wysokości zadania - przyjemnie grube dwa tomy powieści wydane są ładnie i bez rażących błędów. Wygląda na to, (puk, puk, puk w niemalowane), że czasy fatalnie przygotowanych do druku książek i błędów ortograficznych w tym wydawnictwie dobiegają końca.

Wiem, wiem, czekacie na prostą odpowiedź: tak czy nie. No więc… jestem na tak. Przyjemna, wciągająca lektura, czysta rozrywka, intrygująca fabuła - oto, czego należy spodziewać się po powieści Ziemiańskiego. ■

Poprzednia recenzja„Do trzech razy sztuka?”
Następna recenzja„Danie odgrzewane”
41 komentarzy
Ziom
Wysłano 07 września 2007 o 12:39

Achaja jest wyjebista

bert
Wysłano 07 września 2007 o 23:52

Można i tak to ująć :D

nihil
Wysłano 07 października 2007 o 12:05

Mnie ta ksiazka po prostu wymiata swoja cudownoscia:D

Stareg
Wysłano 14 listopada 2007 o 15:33

Ta ksiązka jest cudowna.Naprawdę jak dotąd bałam się siegac po polską literaturę nie wiem jakos zraziło mnie polskie kino i podświadomie uwazałam ze polskie to kiepskie.Ale Andrzej Ziemiański okazał się fenomenalnym autorem.Czytając Achaję po prostu nie mogłam przestać a kiedy o 2 nad ranem musialam juz sie polozyc rano budzilam się do szkoły i juz nie moglam sie doczekac powrotu i czytania dalej.Zawaliłam kilka testów przez czytanie Achai ale warto było.Zakochałam sie w tej ksiązce./Dodatkowo jest bardzo mądra i zawiera mnóstwo wątków z prawdziwego życia.P-O-L-E-C-A-M

felek
Wysłano 03 stycznia 2008 o 14:47

Długo nie mogłem zdecydować się na lekturę tej książki z braku czasu i chęci (brzydka okładka I tomu :D). Teraz przeczytałem całość w 5 dni. Zdecydowanie nie żałuje tej decyzji.
Sama fabuła jest wspaniała - opowieść dorównuje rozmachem nawet władcy pierścieni czy wiedźminowi. Za to mam znaczne zastrzeżenia do warsztatu literackiego autora.. po w miarę dobrej części I jest II ledwo znośna, a III zwyczajnie niedomaga, jakby autor pisał ją w pośpiechu.
Co rozumiem poprzez warsztat autora? Po pierwsze sensowne opisy (te tutaj są dla mnie nieco zbyt emocjonalne), logiczność fabuły (książka jawnie narusza zasady prawdopodobieństwa (im dalej tym gorzej), oraz umiejętność ukrywania części.. fabuły (naprawdę nie przepadam za byciem "wszechwiedzącym" gdy czytam , wolałbym nieco więcej tajemnicy). Po czwarte wulgaryzmy i język tak "swojski" że aż nigdy nie słyszałem żeby ktoś tak mówił :D

Mimo wielu wad, fan fantastyki po prostu musi to przeczytać.. a innym także zdecydowanie polecam.

Seba85TG
Wysłano 09 stycznia 2008 o 14:36

Byla to moja piersza przygoda z fantystyka polska, zakochalem sie w niej, a Andrzej Ziemianski udowodnil mnie ze polak potrafi. Obecnie juz tylko ksiazki polskich autorow czytam. Polecam zdecydowanie wszystkim. Drugiej takiej ksiazki napewno nie znajdziecie!

Slimak
Wysłano 22 stycznia 2008 o 19:51

Ta ksiązka była moim pierwszym fantasy. Teraz czytam tylko takie a prace maturalną wybrałem właśnie o tematyce fantasy. wziąłem tą książkę ponieważ bibliotekarka powiedziała że nie będę żałować. i żałuję że wcześniej po nią nie sięgnąłem. jest po prosty ŚWIETNA. nawet nie wiedziałem że potrafię tak szybko czytać tak (jak na mnie) grube książki. książkę polecam każdemu.
pozdrawiam

Paulinka
Wysłano 26 marca 2008 o 17:58

Ja jeszcze nie czytałam. Jakoś nie mogę się zebrać w sobie żeby przeczytać, ale po tych komentarzach chyba się skusze.

Bibek
Wysłano 30 marca 2008 o 17:39

\"Achaja\", zgodnie z tomiszczami, ma swoje dobre i kiepskie momenty. Pierwszy tom rzeczywiście daje wiele satysfakcji i zaryzykuję stwierdzenie, że w wielu miejscach Ziemiański, mówiąc kolokwialnie, pobił Sapkowskiego. Niestety, od połowy drugiego tomu, o ile dobrze pamiętam, rozpoczyna się coś, co mógłbym nazwać: psuciem powieści. Z tego, co mi wiadomo, chodziło o wydanie trzech tomów (na siłę), aby zarobić większe pieniądze. Stąd opowieść staje się miejscami śmieszna (w złym tego słowa znaczeniu), a styl Ziemiańskiego ociera się o grafomanię (w znaczeniu: przymusu pisania). Trzeci tom jest dowodem zmęczenia Ziemiańskiego. Autor ma już dosyć nie tylko powieści, ale i pisania. Chce raz na zawsze skończyć cykl i porządnie się napić. Czytałem dawno, ale do dziś pamiętam zdania, których nie powstydziłby się Sienkiewicz. Gorzej, zdania, które swobodnie mógłby spłodzić uczeń podstawówki. Sapkowski miał swoją powieść przemyślaną od początku do końca (twierdzi, że zakończenie też), i trzeba przyznać, że każdy z pięciu tomów u Sapka trzyma warsztatowy poziom. Po prostu w pewnym momencie Ziemiański kreśli swoją powieść zupełnie nieliterackim językiem...

\"Achaja\" jest więc nierówna. A szkoda, bo mogło wyjść z tego poważne dzieło polskiej fantastyki. Wyszła po prostu świetne czytadło, lekkie, przyjemne, pozbawione sensu.

I chyba smutno, bo po takim przykrym doświadczeniu, zdaje się, że Ziemiański nie wróci już do tematu Ziemców, który miał zostać eksploatowany w kolejnych częściach. Wszak \"Achaja\" to nie fantastyka, ale science-fiction. Powtarzając po kimś: \"z naciskiem na fiction\". :)

Pozdrawiam autora strony. :)

bert
Wysłano 02 kwietnia 2008 o 20:27

A Ty wiesz, Bibciu, że po takich właśnie opiniach... zaniechałem lektury trzeciego tomu? I tak sobie leży Ziemiański odłogiem na półce i się starzeje... A mnie się nie chce po niego sięgać...

Mam też dziwne ważenie, że gdybym po Achaję sięgnął dzisiaj, 4 lata po publikacji tej recenzji, moje zdanie na temat tej powieści byłoby zgoła inne. Niekoniecznie równie entuzjastyczne.

Pozdrawiam równie serdecznie :)

Bibek
Wysłano 03 kwietnia 2008 o 01:40

Będę szczery, na pewno warto tom trzeci przeczytać. Tylko dlatego, aby zamknąć opowiadanie. W ogóle trzy tomy polecić warto, bo to lektura warta czytania. Jednakże, niestety, nie jest to powieść właśnie taka, którą można entuzjastycznie przyjąć. Owszem, ma wiele zalet, ale z czasem, z perspektywy, człowiek zdaje sobie sprawę, że jest to powieść gorzej niż rozrywkowa.

Bcn
Wysłano 11 maja 2008 o 14:36

Co do wydania - niestety Fabryka Słów nie stanęła na wysokości zadania - błędów jest tam dużo i to rażących, głównie interpunkcyjnych - przecinki nie wiadomo skąd, lub ich brak, notoryczne "tą" zamiast "tę", trochę literówek i sporo innych - tak więc zachwalanie "Achaji" pod względem redakcji to niestety pomyłka.

bert
Wysłano 12 maja 2008 o 00:12

Ha! To wszystko zależy od przyjętej skali :) Moją - w czasie, kiedy pisałem tę recenzję - były wcześniejsze "dokonania" Fabryki, które ilością błędów po prostu zwalały z nóg. Wspomnę tylko o pierwszym Wędrowyczu, którego praktycznie nie dało się czytać. Zapewniam - w porównaniu z tym ostatnim Achaja wygląda wręcz wzorowo! :)

"Bez rażących błędów" to również, przyznasz, określenie subiektywne. Zgadzam się jednak: "zachwalanie "Achaji" pod względem redakcji to niestety pomyłka". Dlatego też napisałem po prostu, że "wygląda na to, że czasy fatalnie przygotowanych do druku książek i błędów ortograficznych w tym wydawnictwie dobiegają końca". I rzeczywiście, z czasem było coraz lepiej...

Pozdrawiam! :)

cysiek
Wysłano 13 maja 2008 o 22:55

Przyznaję, że za pierwszym razem prawie się zatrzymałem na rozdziale I. Rzeczywiście stanęła przede mną bariera języka. Ale nie, że wulgarnie i prosto. To był najbardziej szowinistyczny tekst jaki czytałem w powieści fantasy (nie wiedziałem wtedy, że to SF). Pomyślałem sobie z niesmakiem, że dalej to już pewnie same cycki, gołe dupy i ogólnie rzeźnia. Pornografia dla piętnastolatków.

W zeszłym tygodniu skończyłem ją czytać po raz trzeci. Nie wdając się zbytnio w szczegóły dotyczące sposobu czytania napiszę, że tym razem podobała mi się najbardziej. W szczególności zaś rozdział IV. Absolutnie najśmieszniejsza rzecz jaką zdarzyło mi się przeczytać w szeroko pojętej fantastyce! Zabawniejsze niż Gallagher Kutnera (tak to się chyba pisze?). Dam sobie teraz z dwa może trzy miesiące i z ogromną przyjemnością przeczytam ją raz jeszcze. Dlaczego? Mógłbym podać wiele powodów dla których nie warto tej powieści czytać. Wszyscy podają. Nie byłbym dosyć oryginalny. Podam za to jeden powód dla którego warto ją przeczytać. To się cholernie dobrze czyta! Już. Otwieramy pierwszą stronę i zapominamy o wszystkim. Co wiemy? Jak wiemy? Po co wiemy? Nie myślimy za dużo. Książka ma swój rytm. Sama pociągnie. Bawmy się. W myślenie tym światem. Bez analizy. Tym światem nie o tym świecie. Może przesadzam ale naprawdę wydaje mi się , że pan Ziemiański nie chciał napisać traktatu naukowo-filozoficznego. Ja bawiłem się genialnie. A tam bawiłem! Będę się tą książką jeszcze wielokrotnie bawił. Dziękuję za wypowiedź.

eowina
Wysłano 16 czerwca 2008 o 22:13

"Achaja" to jedna z najleprzych serii książek jakie kiedykolwiek przyczytałam i choć nie liczę sobie zbyt wielu wiosen, to było i bardzo dużo. "Achaja" to cudo, nad cuda! No może nie przebije tylko świata Tolkiena. Wszystko w niej jest wspaniałe, no może troszkę przesadził autor z tymi zboczonymi fragmentami zdeczka, ale to i tak nic, jeśli porównać całą fabułę. Kocham tę książkę!!

nina
Wysłano 08 lipca 2008 o 21:04

jeszcze nie skończyłam czytać \"Achaji\" ale jak dotąd jestem zachwycona. Uwielbiam fantastykę, ale do przeczytania \"Achaji\" nie skłoniły mnie bynajmniej mniej lub bardziej pozytywny recenzje, a to, że pan Ziemiański był moim wykładowcą i do dziś miło wspominam zajęcia.

realica
Wysłano 12 lipca 2008 o 02:29

Uwielbiam fantasy i s-f. Nie czytam właściwie nic innego, a czytam dużo. Już dawno żadna książka nie sprzedała mi takiego kopa jak Achaja. Jest mocna. Cholernie mocna. Jej świat wessał mnie "z dupą i cyckami", a będąc wewnątrz, bez dystansu i perspektywy, nie dostrzegłam żadnych załamań akcji, fabuły ani słabości którejkolwiek części. Jedyny słuszny język. Cudowne i zupełnie na miejscu wulgaryzmy. Ostrość akcji (co się będzie Ziemiański cackał z wrażliwcami). Zdecydowanie dla Myślących. Ale to jeszcze nie koniec, będzie coś dalej, prawda? Powiedzcie, że będzie...

ps. no bo ja myślę tak: nowy cykl, początek - czas rządów Achai, jej spotkanie z Meredithem, jakaś nieśmiertelność i śmierć, która jest dopiero początkiem... aż się prosi.

Binx
Wysłano 21 lipca 2008 o 02:15

Zacznijmy od dobrej strony
Pierwszy tom był całkiem dobry do czytania z nudów.
Oczywiście powieść ta może się podobać - niektórym, ludzie są różni, ale może.
Potem pan Szanowny Autor zagubił się i pozbawił tę historię jakiejkolwiek spójności i logiki.
Ta książka opowiada historię księżniczki, która na swojej drodze przeistacza się w wojowniczkę itp. Brzmi znajomo? A może nie czytał nikt "Wiedźmina"? No ale nawet Sapkowski nie dał bohaterce nadludzkiej siły, a jednocześnie zabójczej urody (jeśli ktoś chce być 10 razy silniejszy od kowala, to musi się pogodzić z tym, że będzie wyglądał jak Pudzian! A zwłaszcza kobieta!).
Pan Ziemiański jest chyba pierwszym, któremu udało się doprowadzić mnie do stanu NIENAWIŚCI wobec głównego bohatera. Czytając trzeci tom, miałem ochotę wyrzucić tomik przez okno albo podpalić go i obserwować, jak płonie, żałując tylko, że wydałem prawie stówę na to.
No i jeszcze jedno. Pan Szanowny Autor chyba wypowiedział wojnę językowi polskiemu. Kurde! Nie mogę, ale to chyba jakiś żart! Gdyby jeszcze to przeszło korektę, ale proszę... Sądzę, że pan Autor stracił wszystkich polonistów w roli odbiorców, kiedy oni przeczytali pierwszą stronę.

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam [;

rodian
Wysłano 14 września 2008 o 09:17

"Laleczka" jest sama w sobie niezła dupa pani major... mam pytranie, ma ktoś dostęp do owego zaginionego rozdziału z Tomu 2 co nie pojawił się w książce a był publikowany w „Science Fiction” (maj 2004)? jak ktoś ma to bardzo prosze o przesłanie mi na maila: rodian@interia.pl dzięki wielkie z góry :)

Amoria
Wysłano 14 września 2008 o 13:10

Kochani,
według mnie książki są ciekawe,ale według mnie tę książkę czyta też młodzież. Nie powinno być tylu brzydkich słów i opisów intymnych przeżyć bohaterki -.- .

Amoria
Wysłano 14 września 2008 o 13:12

,a tak na marginesie sry za błąd :D

bert
Wysłano 14 września 2008 o 21:32

Amoria, postulujesz w takim razie, coby na książkach nalepiać - wzorem amerykańskich płyt - nalepki z ostrzeżeniem "PARENTAL ADVISORY. Explicit content"?

Swoją drogą, link do ciekawego materiału wideo umieściła ostatnio na swoich stronach Fabryka Słów:

http://www.tinyurl.pl/?jqUbjqOp

Zgadzacie się z opiniami wyrażanymi w tym programie? :)

niebieskooka66
Wysłano 24 listopada 2008 o 22:05

mam 14 lat i właśnie skończyłam czytac tą książkę
polecił mi ją kuzyn który tez ją przeczytał i był zachwycony nią a że sie nudziłam dosc czesto to postanowiłam ja przeczytać
czytałam dużo ksiązek tego typu ale ta najbardziej ze wszystkich mi się spodobała polecam ja kazdemu chociarz wiem że nie jest ona odpowiednia dla osób w moim wieku :)

bert
Wysłano 24 listopada 2008 o 22:46

Faktycznie, miałbym pewien problem z polecaniem "Achaji" osobom w Twoim wieku :)

Tak a propo. Przyznam się, że rzadko odwiedzam księgarnie inne niż wirtualne. Kilka dni temu buszowałem jednak w katowickim empiku. Na półce z fantastyką leżała "Przenajświętsza Rzeczpospolita" Piekary w twardej oprawie. Jakież było moje zdziwienie, kiedy u góry okładki wypatrzyłem niewielki znaczek: "Książka przeznaczona dla dorosłego czytelnika". Nadchodzi przełom? Jak myślicie - ma to sens?

Conann
Wysłano 30 listopada 2008 o 23:19

Raczej nie nie ma sensu, ale zawsze znajdą się obrońcy świętej moralności tak jak się to stało z mangami. Mam na myśli program \"Uwaga\", który na podstawie dwóch kadrów z 42-tomowej serii przedstawił tę serię jako \"dziecięcą pornografię\".

Przeczytałam \"Achaję\" chyba też w wieku 14 lat, a może wcześniej, nie pamiętam dokładnie okoliczności. Wypożyczyłam ją z biblioteki szkolnej. Już wcześniej interesowałam się fantastyką polską dzięki \"Siewcy Wiatru\". \"Achaja\" bardzo mi się spodobała, więc kupiłam wszystkie 3 tomy i przeczytałam je kilka razy. Fragmenty erotyczne zbytnio mną nie wstrząsnęły, gdyż nieraz w pismach kobiecych w działach typu \"Miłość i Seks\" można przeczytać o wiele pikantniejsze teksty. Teraz z perspektywy czasu \"Achaja\" nie wydaje mi się w ogóle \"zboczona\". Co do wulgaryzmów, mogą wydać się przesadne, ale w moim odczuciu budują klimat tej powieści, ukazują mentalność bohaterów. W moich opowiadaniach bohaterowie też klną, chociaż może nie w takiej skali. Ja sama klnę jak szewc, aczkolwiek potrafię się od tego powstrzymać w określonych sytuacjach. Wracając do książki, paradoksalnie bardziej podobały mi się tomy drugi i trzeci niż pierwszy. Może dlatego, że rozdziały były dłuższe?

Nie powiem, że \"Achaja\" jest nie wiadomo jakim arcydziełem, ale na pewno to bardzo przyjemna lektura i dobra, przystępna rozrywka. Znajduje się wśród moich ulubionych książek na honorowej półce, a Ziemiański pozostaje jednym z moich guru pisarskich.

Iza:D
Wysłano 31 grudnia 2008 o 14:11

Przeczytałam 4 albo 5 razy. Jest super. Warto przeczytać, polecam:)

Shaezaar
Wysłano 13 stycznia 2009 o 13:36

Dawno temu w podstawówce przeczytałem prawie wszystkie książki Karola Maya. Stek mitów i wyczynów godnych Chucka Norrisa, ale wtedy wlaśnie odrylem, że książki nie gryzą. Dużo później po wielu innych takich sobie dziełach, trafilem na Tolkiena i Sapkowskiego. Pierwszy pokazal co to jest fantastyka, drugi pokazal, że ten gatunek potrafi człowieka trzepnąc jak nie przymierzając TIR w kota. I faktycznie, trzepnął, ale to Ziemiański mnie Achają po asfalcie rozsmarował.
Spory czas temu straciłem nadzieję ze cos mnie obudzi, czytałem z nudów i nudziłem się jeszcze bardziej. Do czasu az pewnego jesiennego wieczoru wracalem z imprezy z piwkiem w ręku w stanie wskazującym na lekką degustację i spotkałem kolegę, który cos tam sobie niósł. Kiedy zapytałem co tam niesie, pokazał mi jakies książki i zapytal sie czy chce pożyczyc. Ja mu na to, że jasne. Wrócilem do domu bardzo zmęczony, otworzyłem poczytałem i po kilku stronach pierwszego tomu zacząłem momentalnie trzeźwiec. Przez 2 noce nie spałem. Odespałem dopiero przed 3 tomem bo mi sie już linijki myliły. Przeczytałem raz, drugi, trzeci za 4 razem zrozumiałem, że to się za szybko czyta, żeby raz wystarczył. Jeszcze potem kilka razy poszczególne rozdziały i byłoby na tyle.
Cudo, nie powieść. Szukam teraz więcej takich, mam juz kilka tytułów na celowniku, ale czy będzie podobnie się okaże. Wątpię żebym czuł szybszą pracę swojego serca, jak w przypadku pojedynku z Virionem czy masakrą w Syrinx. Proste bo proste, ale genialne. Takie odkrycia to najlepsze lekarstwo na "nic ciekawego juz pewnie nie znajdę..."

Haska
Wysłano 07 czerwca 2009 o 17:37

"Achaja" to stanowczo najlepsza książka, jaką w życiu czytałam. Od samego początku bardzo mmnie wciągnęła. Uważam, że jest ona z całą pewnością godna polecenia :)

Anitka=)
Wysłano 06 listopada 2009 o 15:40

Przeczytałam wszystkie tomy i uważam że jest to najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam:*

Stan
Wysłano 13 grudnia 2009 o 21:56

\"Dla mnie bomba\" jak mówiliśmy w latach 60-tych. Komplet trzech tomów książki leżał w domu od dwóch lat, kiedy córka mi podrzuciła. Nawet taskałem je w walizie (te 3 tomy)do sanatorium, gdzie nie zacząłem czytać bo były inne ciekawsze rozrywki na wolne popołudnia i wieczory.Wreszcie może dwa tygodnie temu wziąłem do ręki I tom iiii natychmiast zaskoczyłem. Pochłonąłem go dwa dni. teraz jestem w połowie drugiego i podoba mi się coraz bardziej.Jeśli chodzi o wulgaryzmy szczególnie na k... w ustach młodych, pięknych kobiet (dziewcząt),to wystarczy uważnie oglądać mecze siatkówki,a tam na każde złe zagranie i stratę punktu jest przeważnie k... itd.(dokładnie to widać po ruchu warg)!Pozdrawiam wszystkich.

achajka
Wysłano 25 grudnia 2009 o 23:40

Trylogia moim zdaniem jest jedyna w swoim rodzaju. przeczytałam ją w mgnieniu oka zatracając się bez pamięci. Chciałabym przeczytać wszystkie części jeszcze raz jednak z mojej bibliotece ciągle jest niedostępna (cieszy się popularnością) jak i również nigdzie nie mogę zakupić tych książek. :( Mam nadzieję że kiedyś uda mi się znaleźć gdzieś całą serię:D:D

bert
Wysłano 26 grudnia 2009 o 20:32

Na allegro sprawdzałaś? Zwykle można dostać całą serię, jednak przygotuj się na spore koszty (70-120 zł).

achajka
Wysłano 27 grudnia 2009 o 21:04

No właśnie kilka dni temu ktoś mi sprzątnął sprzed nosa całe 3 tomy w bardzo przystępnej cenie. już od jakiegoś czasu staram się dorwać całą serię a jak na razie wznowień sprzedaży ani widu ani słychu. ;(

magda
Wysłano 01 marca 2010 o 16:24

Przeczytałam już wszyskie tomy Achai i czuję ogromny niedosyt.. Achaja stała u mojej siostry na półce od jakiś 4-3 lat, dwa razy miałam się na nią zabrać, ale jakoś nigdy nie miałam czasu. W końcu zaczęłam ją czytać w ferie, przeczytałam, jestem pod ogromnym wrażeniem i chcę więcej.. :) Dziwi mnie też to, w jaki sposób Ziemiański zakończył tą powieść, wiecie \\\"ale to nie jest jeszcze koniec historii jej życia\\\' no i ta wizja Mereditha z Achają. Mam swoje małe marzenie aby Ziemiański napisał choć jeszcze jeden tom. :P

xyz
Wysłano 11 grudnia 2010 o 21:34

najlepsza książka jaką czytałem do tej pory (no może oprócz metro 2033)

bert
Wysłano 11 grudnia 2010 o 21:55

"Metro 2033" czeka u mnie na półce w kolejce do przeczytania - dlatego z radością witam takie komentarze, bo utwierdzają mnie w przekonaniu, że dobrze wydałem ciężko zarobione pieniądze :)

Galenar
Wysłano 04 lutego 2011 o 02:20

Kończę właśnie pierwszą część. Będzie łyżka miodu (nie beczka) i łyżka dziegciu. Jak dla mnie to zaklasyfikowanie gatunkowe nie stanowi najmniejszego problemu, podobnie wulgaryzmy - no nie przesadzajmy. To co mnie zaskoczyło w tej powieści, to niesamowite poczucie humoru (momentami) - bywały chwile, że tarzałem się ze śmiechu. Do tego po prostu świetnie się czyta (nie tak dobrze jak np. sagę wiedźmińską, ale prawie). Żeby jednak nie było za wesoło, to są momenty, a jest ich niestety całe mnóstwo, kiedy po prostu nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać, czy po prostu załamać ręce nad głupotą, czy też chwilowym zaćmieniem umysłowym autora, momentami również postaci, które stworzył, ale o tym tu nie będę pisał (dla równowagi są też chwile prawie że geniuszu). Te wszystkie wyczyny Achai, jej niesamowite zdolności i siła - nawet Pudzian się kryje. Takie połączenie Bruce\'a Lee z Batmanem i Supermanem po wypiciu soku z gumijagód. Do tego szermierze natchnieni - a w szczególności Hekke i te jego opowieści rodem z kosmosu o wspaniałych i niepokonanych szermierzach natchnionych, którzy w pojedynkę mogą rozprawić się z oddziałem doborowych żołnierzy i nawet się nie zmęczą. Jak nic motyw wprost ze starych filmów kung-fu gdzie samotny mistrz pokonuje w walce 50-u bandytów. Doprawdy, gdybym miał 10 lat, to pewnie byłbym zachwycony, ale że jestem nieco starszy, to aż żal czytać takie rzeczy. Ja rozumiem, że fantasy, ale jednak nawet w fantastyka powinna zachowywać jakiś realizm w pewnych aspektach. Sapkowski o tym pamiętał i m.in. dlatego to nie Achaja, a Wiedźmin jest postacią kultową (pomijając oryginalność postaci i jej charakteru). I pewnie dlatego też, i z powodu wyżej (jedynie) wspomnianych zaćmień umysłowych bohaterów, już teraz wiem, że po przeczytaniu wszystkich tomów nie wrócę nigdy więcej do Achai.

czytacz
Wysłano 21 listopada 2011 o 03:05

Przeczytałem wszystkie trzy tomy trylogii i mogę powiedzieć jedynie fajne ale nigdy więcej. te książki nie zasługują nawet na by być w tym syn pomieszczeniu co DZIEŁA Sapkowskiego
da się czytać ale po ukończeniu i przeanalizowaniu to po prostu badziewie
jedno mnie ciekawi ? dlaczego 99procent dziewczyn pisze że to najlepszą powieść pod słońcem ?
pewnie pchają która jest księżniczka dziwka niewolnica znowu księżniczka a w międzyczasie szermiez natchniony (czytaj rambo pudzian mcgiver i bond w jednym) to chyba jakiś rodzaj wzorca dla tychże dziewoj
można przeczytać i większość poleca ale ją szczerze odradzam

Chojak
Wysłano 22 listopada 2011 o 13:28

No cóż książka "taka sobie" przeczytałem wszystkie trzy tomy chyba z pięć razy zawsze koncentrując się na innym bohaterze i muszę powiedzieć że tak jak bym czytał pięć różnych książek, czekam z utęsknieniem na następna ACHAJĘ i jej przygody zwłaszcza że Autor wspomniał że będzie się akcja rozgrywać w Polsce.
SERDECZNIE POLECAM ACHAJKĘ i jej towarzyszących przyjaciół.

No name
Wysłano 02 kwietnia 2012 o 20:07

Beznadzieja do kwadratu. Znałam już te przekleństwa i naprawdę nie muszę czytać książek Ziemiańskiego, żeby się ich nauczyć. Książki tego autora są chyba tylko o życiu w armii ze wskazaniem na przekleństwa i prostytutkach (również ze wskazaniem na przekleństwa)

Rozczarowany
Wysłano 20 kwietnia 2012 o 21:39

Po wielu zasłyszanych pozytywnych opiniach w końcu znalazłem czas, żeby zabrać się za "Achaję". W ubiegłym roku przeczytałem ponad 50 książek (od razu zaznaczę, że mało która miała poniżej 300 stron) i "Achaję" zaliczyłbym do najsłabszych, a na pewno najgorzej napisanych.

Czytam sporo fantasy i to różnego kalibru - od lekkich parodii do wielotomowych, wielowątkowych sag. "Achaja" nie zachwyca w zasadzie na żadnej płaszczyźnie. Styl i język autora momentami budzą wręcz zażenowanie i ciężko uwierzyć, że pisał to ktoś dojrzały. Chyba że docelowo książka była pisana dla nastolatków - wtedy można znaleźć jakieś usprawiedliwienie. W każdym razie, to chyba najbardziej kolokwialnie napisana książka, z jaką się zetknąłem.

Tak się złożyło, że "Achaję" czytałem między tomami sagi o wiedźminie. Jeśli porównywać jakość... lepiej przemilczę. Mógłbym pisać jeszcze długo, ale po co? Jest naprawdę wiele innych książek wartych uwagi.

Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).

Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.

Poprzednia recenzja„Do trzech razy sztuka?”
Następna recenzja„Danie odgrzewane”