Na środku przydomowego ogródka leżał pies. Zielone, ogrodnicze widły psuły sielankowy widoczek. Pies nie ruszał się. Chłopiec ciekawie przyglądał się, słusznie wnioskując, że powodem takiego a nie innego zachowania psa były widły. Widły, którymi zwierzę przyszpilono do trawnika.
Mark Haddon zabiera nas w podróż do innego świata. Pozornie wszystko jest takie samo, jak to, z czym spotykamy się na co dzień, a przecież jest inne. Oto nadarza się okazja obserwacji otaczającej nas rzeczywistości oczami piętnastoletniego chłopca. Co w tym dziwnego? Christopher Boone, narrator powieści, jest dzieckiem autystycznym - cierpi na tzw. Zespół Aspergera. Upośledzenie nie przeszkadza mu jednak być świetnym matematykiem i ponadprzeciętnym obserwatorem. Przeszkadza mu jednak w życiu - a przynajmniej „normalni” tak uważają. Christopher pisze swoją powieść - rodzaj pamiętnika - i to właśnie z tym pamiętnikiem mamy okazję się zapoznać.
Pies ewidentnie był martwy. Chłopiec ocenił sytuację bezbłędnie, mimo że dookoła panowała ciemność - był w końcu środek nocy. Chłopiec podszedł, wyszarpał widły i wziął psa na ręce. Zwierzę krwawiło. Chłopiec przytulił martwego psa. Lubił psy, dlatego postanowił dowiedzieć się, kto to zrobił i dlaczego? Czasami właśnie w taki sposób zostaje się detektywem.
Świat widziany oczami Christophera jest do bólu realny i wyprany z subtelności. A zawsze oznacza A, B to B i nie może być inaczej. Zasady, jakimi kierują się inni ludzie, powinny być czarno-białe, zerojedynkowe. Wszystko, co nielogiczne jest przerażające i obce. Bohater powieści Haddona nie lubi pewnych określonych kolorów, nie lubi ludzi, nie lubi dotyku, hałasu, tłumów. Jest agresywny, kiedy się boi. Moczy się, ma ataki, wymiotuje. Nie lubi zmiany otoczenia. Wszystko, co widzi i słyszy, koduje w pamięci i potem dowolnie odtwarza, słowo w słowo, z fotograficzną dokładnością. Świat ludzi, ich zachowania, gesty i mimika to dla niego prawdziwa dżungla, której nie rozumie i której się boi. Christopher nie potrafi kłamać, nie wyczuwa subtelności, sarkazmu, ironii, żartów.
I właśnie dlatego powieść jest niezwykle ciekawa. Historia, którą przyjdzie nam poznać, jest przecież do bólu realna, smutna i podobna do setek znanych nam historii ludzkich tragedii. W Dziwnym przypadku... poznamy rodzinę, która boryka się z nieuleczalnie chorym, upośledzonym dzieckiem. Mamy tutaj walkę i rezygnację, mamy podporządkowanie całego życia chorobie i ucieczkę od odpowiedzialności, mamy małżeńskie kłopoty i zdrady. Rzeczywistość oglądana z perspektywy autystycznego dziecka nabiera jednak całkiem innej głębi. Przestaje być banalna, ckliwa i tuzinkowa - staje się smutna, śmieszna, wzruszająca i po prostu interesująca. Wątek pseudodetektywistyczny, mimo iż jest motorem powieści, jest całkowicie marginalny, pozwala natomiast jeszcze lepiej ukazać problemy, z którymi boryka się rodzina Boonów oraz logiczny świat Christophera. Bo ta powieść rzeczywiście opowiada o autystycznym dziecku i jego śledztwie, ale zarazem to nie o współczucie i akceptację upośledzonych autorowi chodzi. Ta powieść jest przede wszystkim o nas – o dorosłych, „normalnych” ludziach.
W powieści znajdziemy kilka zagadek matematycznych wraz z rozwiązaniami (łącznie ze wzorami, dowodami matematycznymi itp.), wraz z Christopherem rozszyfrujemy kilka problemów probabilistyczno - logicznych i dowiemy się co nieco o fizyce. To wszystko tylko dodaje smaku powieści. Rozdziały mają numery kolejnych liczb pierwszych, są odręczne rysunki i wykresy, plany. Spoglądamy do umysłu upośledzonego, ale na swój sposób pięknego.
O, właśnie - Piękny umysł...
Myślę, że od czasu do czasu konieczna jest taka wycieczka, która pozwoli nam spojrzeć na codzienność i otaczające nas rzeczy inaczej – ciężko powiedzieć, czy lepiej. Po prostu z innej perspektywy. Może dzięki temu choć przez chwilę zadumamy się nad sobą. Może inaczej spojrzymy na upośledzonych? Może dojdziemy do zaskakującego wniosku, że to my jesteśmy upośledzeni, nie oni? Może normalność wcale nie jest tym, za co uważa ją większość?
Pora na podsumowanie. Właściwie książka ma same plusy. Ciekawa forma literacka, wciągająca fabuła, intrygujące spojrzenie na świat. Jednym zdaniem, zdecydowanie warto i należy ją poznać, bo to po prostu świetnie napisana i cudownie się czytająca powieść. Wg tylnej okładki, Dziwny przypadek... stał się międzynarodową sensacją jeszcze przed oficjalnym opublikowaniem.
Na jednej ze stron internetowych poświęconych autyzmowi znalazłem bardzo ciekawą opinię, która świetnie nadaje się na podsumowanie tej recenzji. Moje dorosłe dziecko z Zespołem Aspergera każdego dnia uczy mnie, "normalną", Dobrego Życia. Uczy mnie, że prawda, kłamstwo są pojęciami jednoznacznymi. Uczy uporządkowanego życia i przestrzegania podstawowych wartości. Moje Dziecko żyje zgodnie z Dekalogiem, a ja zdaję sobie bardzo często pytanie: Kto w tym świecie jest normalny? Nie litujmy się nad Christopherem i dziećmi z Zespołem Aspergera. Litujmy się nad tzw. "normalnymi".
PS. Fabularyzowane fragmenty z początku tej recenzji nie są cytatami z książki. ■
Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).
Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.