Miód i maliny, czyli o tym, dlaczego Achaja się chowa

Autorski zbiorek opowiadań "Zapach Szkła" jest w zamyśle wydawcy czymś w rodzaju The Best Of Andrzej Ziemiański. Autor Achaji, którego, jak sądzę, nie trzeba żadnemu wielbicielowi polskiej fantastyki przedstawiać oraz wydawnictwo Fabryka Słów postanowili uraczyć czytelników daniem odgrzewanym. Odgrzewanym, doskonale znanym, mimo to ciągle smacznym.

Recenzja: Zapach szkła, Andrzej Ziemiański

Trawa nagle zaczęła tracić kolor. Nie, wcale nie więdła. Po prostu traciła kolor. Szarzała błyskawicznie. Chwilę później zaczęły szarzeć drzewa. Tak jakby coś wysysało zieleń i brąz. Sama szarość...

Jak najkrócej można scharakteryzować te opowiadania? Ano, można po prostu powiedzieć, że dosłownie miażdżą one Achaję, wdeptując przy okazji w ziemię resztę powieści Andrzeja. Zawsze uważałem, że mistrzostwo Ziemiańskiego kryje się w krótkich formach – i oto niedowiarkowie dostają namacalny dowód. Dla wszystkich, którzy lubią Achaję, dla wszystkich, którym umknęły opowiadania publikowane w Science Fiction i Nowej Fantastyce, dla wszystkich wreszcie, którzy chcą mieć wszystko, co najlepsze w jednym tomiku, Zapach Szkła to pozycja obowiązkowa.

Tak więc głośno i wyraźnie: w zbiorku Fabryki nie znajdziecie ani jednego nowego tekstu Ziemiańskiego. I to, moi drodzy, jedyna wada Zapachu Szkła. Oczywiście (wielbiciele Achaji w szególności powinni to zauważyć) autor nie powala na kolana formą literacką: nie uświadczymy tutaj żadnych wysublimowanych konstrukcji językowych, kwiecistych i poetyckich porównań, mistrzowskiego stylu. W zamian jednak otrzymujemy wyśmienitą dawkę emocji, wciągającą akcję, rewelacyjne fabuły i genialne pomysły oraz - od czasu do czasu - twardy, żołnierski język. Zapach Szkła to doskonałe, wciągające czytadło, które połyka się z zapartym tchem w dwie - trzy godziny. Co ważniejsze, jest to książka, która na długo zapadnie wam w pamięć. Jestem pewny, że to właśnie ten tajemniczy czynnik, czasem określany mianem „miodności”, zadecydował o worku nagród, którymi zostały obsypane prawie wszystkie opowiadania umieszczone w tym zbiorku.

Warto również zaznaczyć, że lekko rozczarowani mogą się poczuć wielbiciele Toy „Zabaweczki” Iceberg. Twarda dziewczynka, którą Ziemiański z właściwym sobie wdziękiem opisał w Toy Toy Song (pełny tekst opowiadania znajdziecie w archiwum sieciowego Fahreheita) i Toytrek została całkowicie pominięta w Zapachu Szkła. Jest to jednak zamierzona polityka wydawnictwa, bowiem Fabryka Słów planuje wydać jeszcze jeden zbiorek tekstów Ziemiańskiego, tym razem tematyczny. Zgodnie z zapowiedzią, w "Toy Wars" oprócz wspominanych dwóch opowiadań znajdzie się jeszcze co najmniej mikropowieść z tytułową bohaterką w roli głównej.

Możecie odnieść wrażenie, że skupiłem się przede wszystkim na pokreśleniu tego, czego w Zapachu Szkła nie uświadczycie. Opowiadania Ziemiańskiego oparte są na pomysłach, których wyjawienie mogłoby umniejszyć przyjemność płynącą z lektury. A tego wszakże nie chcemy, prawda? Dlatego - inaczej niż zwykle - tym razem nie przedstawię wam każdego opowiadania z osobna.

Wspólny mianownik opowiadań to miejsce akcji: Wrocław (Breslau). Breslau o piątej rano, Breslau w innej rzeczywistości, Breslau w przeszłości i przyszłości - Ziemiański jest zdecydowanie lokalnym patriotą. To, co proponuje nam autor to oczywiście fantastyka, rozumiana przede wszystkim jako groza, niesamowitość, tajemnica, ale także przygoda, akcja, wybuchy, twardziele i piękne kobiety (minus za wyjątkowo irytujące mnie określenie „dupeczka”). To ekscytująca wizja przyszłości w Autobahn nach Poznań, powiązana z Apokalipsą wg Pana Jana Roberta Szmidta (tutaj plusy za dialekt, jakim posługują się bohaterowie i za końcówkę, która najnormalniej zwala z nóg). To intrygująca opowieść o rzeczywistości równoległej w Legendzie (plusy za Leśmiana). To tajemnicza broń i potworne skutki jej wykorzystania w tytułowym Zapachu Szkła. To historia dwóch tajemniczych ludzi w Waniliowych plantacjach Wrocławia (minusik za zagmatwane zakończenie) i w Czasy, które nadejdą. Nietrudno dostrzec, że Ziemiański zdaje się podkreślać, że nie wszystko, co nas otacza, jest takim, jakim nam się wydaje. Że pod płaszczykiem normalności istnieją sprawy, o których nam się nie śniło. Bo która rzeczywistość jest bardziej rzeczywista? A co, jeśli to ta ze snów? Albo obie? Ziemiański nierzadko stawia swoich bohaterów w sytuacjach, które są tak niesamowite, że wywracają cały ich świat do góry nogami.

Jedynym opowiadaniem, które wymyka się z nakreślonych przed chwilą ram jest – ulubiona zresztą przez autora – Zimowa Opowieść. Nie ma tu ani Wrocławia, ani tej „pozornie normalnej rzeczywistości”, którą odkryjemy w innych opowiadaniach. Jest za to czysta SF plus masa śniegu.

Chcę wyraźnie podkreślić: w Zapachu Szkła nie ma ani grama (no, może tak znowu nie do końca...) zbędnej filozofii. Jest za to czysta akcja, intrygująca fabuła z nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Ziemiański udowadnia, że jest mistrzem efektownej polskiej fantastyki. Jest szybko, jest powalająco, jest wciągająco. I co ważniejsze, po ukończeniu książki te wszystkie wizje zostaną wam w głowie. O tych opowiadaniach się łatwo nie zapomina, gwarantuję.

Powiem to jasno i wyraźnie: jeżeli szukacie dobrej rozrywki w fantastycznych klimatach, ta książka jest dla was. Jeżeli podobała wam się Achaja, musicie mieć ten zbiór opowiadań. Achaja? Achaja, moi drodzy, się chowa! Zapach Szkła to widowiskowa, na wskroś polska, lokalna fantastyka. To świetnie wydany zbiorek z klimatycznym obrazkiem na okładce. Na pierwszy rzut oka książka wydaje się gruba, ale to tylko pozory – czcionka jest olbrzymia, opowiadania połyka się w ekspresowym tempie. Jednym zdaniem: jeśli jeszcze tego nie uczyniliście, gnajcie do księgarń.

Poniżej znajdziecie spis opowiadań zamieszczonych w Zapachu Szkła plus listę nagród, które dany tekst zdobył. Ostrzegam lojalnie: lista nagród może być niepełna – zbierałem ją z różnych źródeł.

  • Zapach szkła (Zajdel 2003, Nautilus 2003, SFinks 2003, Plebiscyt NF 2003)
  • Bomba Heisenberga (nominacja do Zajdla 2000, SFinks 2001, Plebiscyt NF 2001)
  • Legenda (SFinks 2003)
  • Waniliowe Plantacje Wrocławia (nominacja do Zajdla 2001, Plebiscyt NF 2002, SFinks 2002)
  • Lodowa Opowieść
  • Czasy, które nadejdą
  • Autobahn nach Poznań (Zajdel 2001, Puchar Bachusa).

Na koniec chciałbym powiedzieć: Panu Ziemiańskiemu gratulujemy pomysłów. Marzę o tym, żeby za nimi stał jeszcze warsztat takiego, powiedzmy, Grzędowicza. Wygląda jednak na to, że niestety, nie można mieć wszystkiego. ■

Poprzednia recenzja„Baju, baju, baj”
Następna recenzja„Witaj w innym świecie”
4 komentarze
F.E.V
Wysłano 20 lipca 2008 o 19:37

przeczytałem, jestem pod wrażeniem, zaskakujące tajemnicze i mroczne :) polecam serdecznie

Conann
Wysłano 01 grudnia 2008 o 00:12

Ciekawe, że "Lodowa Opowieść" również najbardziej podobała mi się z tego zbioru opowiadań. Oczywiście wszystkie inne również dostarczyły mi niezapomnianych wrażeń. Czytałam z zapartym tchem.

bert
Wysłano 02 grudnia 2008 o 21:18

To chyba w głównej mierze zasługa niebanalnych pomysłów i nastroju, który Andrzej sprytnie wyczarowuje :)

Swoją drogą, ciekawy jestem, jak wyglądają jego ostatnie dzieła (Breslau Forever i Toy Wars). Czytał ktoś z was? Z przykrością przyznaję, że ja ostatnio jakoś nie mam czasu na książki :/

Conann
Wysłano 02 lutego 2009 o 22:08

Przeczytałam obydwa dzieła. "Toy Wars" przypomina "Achaję" osadzoną w niedalekiej przyszłości. Główną bohaterką jest była prostytutka, a obecnie prywatny detektyw Toy Iceberg, wyruszająca na różne niebezpieczne misje z drużyną najemników Dantego (który nawiasem mówiąc trochę przypomina mi Biafrę). Toy, w miarę jak toczy się akcja, dorabia się dwóch kumpeli na śmierć i życie oraz ciekawego wszczepu. Ogólnie książka jest pełna akcji i humoru, a dla mnie była świetną rozrywką.

"Breslau Forever" przedstawia losy trzech detektywów prowadzących to samo śledztwo - najpierw przed II wojną, następnie po wojnie oraz w we współczesności. Wydarzenia w tych trzech czasoprzestrzeniach przeplatają się, a zarazem powtarzają. Ciekawe, że Ziemiański zamieścił w książce samego siebie jako pisarza Ziemskiego, którego powieść "Breslau Forever" naprowadza na trop współczesnego śledczego. Książka pomimo ciekawego pomysłu nie jest rewelacyjna. Właściwie w porównaniu z poprzednimi pracami tego autora, które wgniatały czytelnika w fotel, jest raczej słaba. Być może zabrakło czegoś w konstrukcji utworu? W skali od 1 do 10 dałabym jej 6.

Dodaj komentarz

Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).

Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.

Poprzednia recenzja„Baju, baju, baj”
Następna recenzja„Witaj w innym świecie”