Fantastyka rozrywkowa to zwykle pożądany przez czytelników gatunek. Mniej lub bardziej skomplikowane historie, na myśl przywodzące gry komputerowe, szybka akcja i ciekawa fabuła - czego wymagać więcej? Wakacje rozleniwiają i powodują, że chętniej sięgamy po niezobowiązującą lekturę. Taki właśnie jest Necrosis.
Necrosis. Przebudzenie to pierwszy tom mrocznego cyklu fantasy, którego akcja dzieje się w typowym, znanym z podobnych produkcji świecie, będącym subtelną mieszanką średniowiecza i magii. Na średniej grubości tomik składa się pięć mrocznych opowiadań, powiązanych ze sobą nie tylko miejscem akcji, ale również obecnością tajemniczych potężnych magów – demonów (aka Nekromantów), budzonych do życia przez nieświadomych zagrożenia ludzi. Z opowiadań dowiadujemy się między innymi o tajemniczym Pogromie (aka Oczyszczeniu), mającym miejsce w odległych czasach, kiedy siły zła zostały pokonane przez Inkwizytorów. Teraz nadszedł czas Przebudzenia….
Piekara to autor, który dał się poznać między innymi jako sprawny rzemieślnik pióra, opowiadający interesujące historie. Przykładem niech będą trzy tomy opowiadań (Sługa Boży, Młot na czarownice, Miecz Aniołów) o bohaterskim Inkwizytorze Mordimerze Madderdinie. Nie sposób nie odnieść się do jego wcześniejszych dokonań, bowiem Necrosis. Przebudzenie jako żywo przypomina (klimatem i realiami) wspomniany cykl. Trudno określić, jaka w tym wszystkim jest rola Kucharskiego (zresztą autora kilku opowiadań fantastycznych) – jego nazwisko wydawca umieścił na okładce znacznie mniejszą czcionką. Faktem jest, że historie są podobnie klimatyczne – mniej tu jednak czarnego humoru, więcej grozy. Podkreślę jednak wyraźnie: to są mimo wszystko inne światy i inne „średniowiecze”. Faktem jest również, że pióro Piekary czuć wszędzie – autor ma swój charakterystyczny styl, jednak bałbym się precyzyjnie określić, co się nań składa. Po prostu czytasz i wiesz: o, to Piekara.
Każde z opowiadań w Necrosis ma innych bohaterów i opowiada inną, choć w efekcie końcowym podobną, historię. Tym samym każde z nich można czytać w praktycznie dowolnej kolejności, każde z nich może również istnieć samo z siebie, niezależnie od innych. Z tego właśnie faktu wynika pierwsza – dla mnie – wada książki: z trzema opowiadaniami zetknąłem się już wcześniej (magazyny sf). Druga wada to szablonowość. Czytając Piekarę i Kucharskiego ma się do czynienia z dobrą, acz niespecjalnie oryginalną pozycją. Nie czułem żadnego powiewu świeżości – wszystko już gdzieś było, kompletnie wszystko. Akcja również niczym nie powala – mamy tu zarówno mroczne, spokojniej prowadzone opowieści (Księżniczka i Wiedźma), jak i questy w labiryntach pełnych pułapek, na myśl przywodzące gry komputerowe RPG (Czerwona Mgła). Warto to podkreślić: każde opowiadanie, mimo pozornych różnic, zbudowane jest na podobnym schemacie. Efekt? Pachnie nudą...
Trzeci minus przyznaję za niespecjalnie udaną, moim zdaniem, nachalną erotykę w ostatnim opowiadaniu. Zabieg jest co prawda usprawiedliwiony (po lekturze będziecie wiedzieli, czemu), jednak opowiadanie epatuje dosłownością, wulgarnością i szczegółami anatomicznymi. No coż, co kto lubi...
Warstwa językowa to po prostu niezłe rzemiosło – i nic ponadto. Zdania są poprawne językowo, ale opowiadania nie zachwycają. Boję się napisać, że to wada: książkę czyta się przecież miło, płynnie i bezproblemowo. Brakuje jednak czegoś... hmmm... „literackiego”. O dziele dwójki autorów można powiedzieć chyba wszystko prócz tego, że wciąga od pierwszego zdania. I że oczarowuje literacko. Nic takiego się nie dzieje.
Pora na podsumowanie. Być może po tym wszystkim, co napisałem, zaskoczy was informacja, że Necrosis. Przebudzenie to całkiem dobra i przyjemna pozycja, z pewnością idealna na wakacyjny wieczór lub na plażę. Nieskomplikowana rozrywka, generalnie wciągająca akcja, sprawny (ale nic ponadto!) warsztat literacki powodują, że to lektura na jeden, góra dwa wieczory. Ok., to była beczka miodu. A teraz wielka łyżka dziegciu. Mimo że czyta się w sumie przyjemnie, mimo że książka miejscami wciąga, pozostaje pewien niedosyt. To przez tą wtórność i szablonowość, niestety bardzo czytelną i powodującą, że opowiadania są – w większości – przewidywalne. Brakuje tu również bohaterów pokroju wspomnianego już cynicznego inkwizytora Madderdina – postaci wyrazistej, zabawnej i niejednoznacznej. Cóż, jest to interesująca pozycja, ale zabrakło jej tego czegoś, co powoduje, że książka smakuje jak najlepsza potrawa.
Daleki byłbym od doszukiwania się w Necrosis głębszego przesłania. Wszystko jest tu podane czarno na białym: źli dostają w kość, chciwi kończą tragicznie, pożądający władzy absolutnej giną marnie, zniewoleni. Dlatego bez zbędnych ceregieli klasyfikuję opowiadania Piekary i Kucharskiego jako typowo rozrywkową fantastykę grozy.
I jeszcze jedno. W książce znajdziecie 50 stron zapowiedzi dwóch nadchodzących dzieł Piekary. Moim skromnym zdaniem wydawca przesadził: 1/7 książki to reklama...
Jednym zdaniem: czytajcie, ale nie spodziewajcie się cudów. Pozostaje mieć nadzieję, że kiedy uśpione i czekające na lepsze czasy Zło zostanie uwolnione, zrobi się ciekawiej i oryginalniej. Na razie to tylko porządna lektura, oscylująca w okolicach literackiej "średniawki" - i nic ponadto. No cóż, ja z pewnością zaczekam na nadchodzący ciąg dalszy - mam nadzieję, że będzie lepszy. ■
Twój email nie zostanie opublikowany. Pola wymagane zaznaczyłem gwiazdką (*).
Klikając [WYŚLIJ] zgadzasz się na opublikowanie wysłanego komentarza. Komentarze są moderowane. Nie zgadzasz się z tym, co czytasz - ok, ale nie bądź niegrzeczny i nikogo nie obrażaj. Jak to mówił klasyk: chamstwa nie zniese.